Wisła Kraków nauczyła się grać z czerwoną kartką? Pewna wygrana w Płocku
Spotkanie dwóch Wiseł w Płocku nie miało jasnego faworyta. Z jednej strony Biała Gwiazda gra bardzo ofensywną piłkę i – pomijając ostatnią porażkę w Łęcznej – maszeruje w górę tabeli. Z drugiej, z Nafciarzami krakowianie nie wygrali żadnego z ostatnich czterech meczów. Stawka była jasna: Wisła z Płocka musiała wygrać, by awansować na pozycję wicelidera Betclic 1 Ligi. Ta z Krakowa musiała wygrać, by dobrnąć do połowy tabeli.
Sprawdź szczegóły meczu Wisła Płock – Wisła Kraków
Pierwsza połowa długo nie oferowała kibicom wielkich atrakcji, obie drużyny prezentowały raczej zamkniętą grę i skupiali się na neutralizacji rywali. Zgodnie z przewidywaniami, to Biała Gwiazda miała piłkę znacznie częściej i grała bardziej ofensywnie, ale długo nie dochodziło do otwarcia wyniku. W 36. minucie zapachniało już golem, gdy Kiakos dogrywał, a Rodado obił piłką poprzeczkę. Nie udało się raz, więc Hiszpan próbował dalej. Gdy Kiakos wrzucał piłkę z narożnika w 41. minucie, Zwoliński świetnie przedłużył głową, a Rodado zamknął akcję strzałem na dalszym słupku, dając prowadzenie do przerwy.
Po wznowieniu gry Wisła z Krakowa nie czekała, po niecałych 30 sekundach Rodado do gola i poprzeczki dołożył słupek. Goście domagali się jeszcze karnego, lecz Tomasz Kwiatkowski był nieubłagany. Chwilę później rzut wolny egzekwował Kiakos i zaliczył asystę, gdy płaskim podaniem obsłużył Rodado. Ten tylko przeciął lot piłki i trącił piłkę w kierunku dalszego słupka.
Nafciarze byli w wielkich opałach, dlatego z radością przyjęli czerwoną kartkę dla Jamesa Igbekeme (druga żółta) na 20 minut przed końcem. Gospodarze musieli ruszyć do ataku na osłabionych gości i próbowali. Otrzymali jednak kolejne ostrzeżenie, gdy w ostatnim kwadransie rzut rożny rywali skończył się strzałem Biedrzyckiego. Obrońca miał ogrom miejsca wokół, ale uderzył źle i nie trafił w bramkę.
Płocczanie ponownie nie potraktowali ostrzeżenia poważnie i po raz trzeci musieli zapłacić wysoką cenę. Wprowadzony w 77. minucie Tamas Kiss w mniej niż pięć minut dołożył kolejnego gola, gdy finalizował kontrę. Drugą asystę w meczu zaliczył Łukasz Zwoliński. Nawet poszukiwanie honorowego trafienia szło miejscowym niemrawo. Główka Sekulskiego w doliczonym czasie poleciała wprost w rece Letkiewicza. To był pierwszy (!) celny strzał Nafciarzy w drugiej połowie. Honor uratował w ostatniej akcji meczu Piotr Krawczyk, który po rzucie rożnym zdołał pokonać Letkiewicza, ustalając wynik tuż przed gwizdkiem.