Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Prezes Wisły Płock przyznaje otwarcie, że bierze udział w bojkocie Wisły Kraków

Michał Karaś
Prezes Wisły Płock przyznaje, że bierze udział w bojkocie Wisły Kraków
Prezes Wisły Płock przyznaje, że bierze udział w bojkocie Wisły KrakówWisła Płock SA
Choć Wisła Kraków nie zdążyła nawet złożyć wniosku o przyznanie biletów, już otrzymała informację, że do Płocka jej kibice nie mogą jechać. To nic nowego, zarządzony przez chuliganów bojkot trwa drugi sezon. Ale tym razem prezes klubu piłkarskiego przyznaje wprost, że treść oświadczenia tegoż klubu jest tylko podkładką, a chodzi o bojkot.

Powodów było już wiele, niektóre jawnie niezgodne z prawdą. Na przykład powoływanie się na opinie policji, gdy policja opinii nie wydawała. Albo zepsuty kołowrotek, którego organizator nie zamierza naprawić mimo tygodni czasu do meczu. Wiadomo zresztą nie od dziś, że cel decyzji każdego kolejnego klubu grającego z Wisłą Kraków jest jeden: nie wpuścić kibiców Białej Gwiazdy na stadion. 

Kiedy więc w czwartek Wisła Płock jako następna poinformowała o niewpuszczeniu kibiców z Krakowa na mecz dwóch Wiseł (27 października, 14:30), nie było mowy o niespodziance – ten sam scenariusz powtarza się od półtora roku. Wystarczy powołać się na ogólnik pokroju "względów bezpieczeństwa" oraz uchwałę PZPN nr II/85 z dnia 20 lutego 2013 roku. 

To też Nafciarze zrobili swoim pismem w czwartek, ale w piątek prezes Wisły Płock Piotr Sadczuk przyznał publicznie, że tak naprawdę nie chodzi o względy bezpieczeństwa. Napisał wprost, że uniemożliwianie kibicowania Wiśle Kraków na wyjazdach ma uderzyć w niewielką część środowiska jej kibiców. Na nich też zrzucił odpowiedzialność za ewentualne zniesienie bojkotu.

"Ta sprawa jest do załatwienia w samym Krakowie, wśród kibiców Wisły Kraków, a raczej niewielkiej grupy. (...) Myślę, że PZPN i wszystkie kluby oczekują dobrego gestu z Waszej strony, by zakończyć bojkot. To pierwszy krok, który należy do Wisły Kraków. Bez tego nie ruszymy. Wszyscy chcemy normalności. Niewpuszczanie kibiców na mecze to nic przyjemnego" – napisał Sadczuk, jasno wskazując, że oczekuje od prezesa Wisły Kraków, by ten wpłynął na grupy chuligańskie wokół Białej Gwiazdy, a bojkot ustanie. Poprosił jednocześnie korespondującego z nim Jarosława Królewskiego o przeniesienie dyskusji poza media społecznościowe.

Choć pat w tej sprawie trwa od wielu miesięcy, dotąd prezesi klubów piłkarskich nie mieli odwagi mówić wprost, że realizują interesy grup chuligańskich i w ich imieniu prowadzą bojkot uniemożliwiający dostęp do meczów kibicom Wisły Kraków.