Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

MŚ 2022. Thriller w końcówce, thriller w karnych. Argentyna zwycięska

Zaktualizowany
MŚ 2022. Thriller w końcówce, thriller w karnych. Argentyna zwycięska
MŚ 2022. Thriller w końcówce, thriller w karnych. Argentyna zwycięskaOpta by Stats Perform
Historyczna prawidłowość mówi, że dziś wygra Holandia. Nic w meczu na to nie wskazywało, pierwszy strzał w światło bramki oddali w 83. minucie. Ale dał im gola kontaktowego! Drugi padł z końcem doliczonego czasu.

Jeśli czegoś uczy nas historia, to że raz wygrywają Holendrzy, raz Argentyńczycy. Ponieważ ci ostatni byli triumfatorami w poprzednim meczu, dziś miała przyjść pora na Holendrów. Jest jeszcze jedna historyczna prawidłowość: w ich starciach zwykle nie pada wiele bramek, a cieszą raczej koneserów niż przeciętnego kibica. Jego trzymają w nerwach…

I połowa: Argentyna przerwała szachy

Zaczęło się zgodnie z historycznym rytuałem, od wzajemnego sondowania się. W pierwszym kwadransie nawet gromkie śpiewy i podskoki fanów Albicelestes nie pchnęły Argentyny do szturmu. Że Holendrzy grali statecznie i ostrożnie, to znacznie mniejsze zdziwienie. Najwięcej emocji na starcie spotkania przysporzył widzom bramkarz Holandii ryzykownym zagraniem. Obie drużyny skupiły się jednak na tym, bo do otwarcia wyniku nie doszło ich kosztem.

Dopiero po ponad 20 minutach zrobiło się nieco żwawiej. Choć Holendrzy trzymali kontrolę nad środkiem pola i znacznie częściej mieli piłkę, to kreatywne i szybkie próby przedarcia się Argentyńczyków zwiastowały, że coś może się wydarzyć. Gdy w 33. minucie wreszcie padł pierwszy celny strzał (autorem Rodrigo de Paul) trudno było wstać i klaskać – był stanowczo za słaby. Za to dwie minuty później Lionel Messi podaniem doskonale spenetrował defensywę, a Molinie zostało już tylko pokonać Nopperta, co zrobił z największą przyjemnością!

Messiemu ewidentnie mało było z samą asystą, ale w pierwszej połowie oddał tylko dwa strzały: jeden wysoko nad bramką, a drugi nieproporcjonalnie słaby do klasy holenderskiego bramkarza. Do przerwy nic się nie zmieniło, co oznaczało spore problemy dla Holendrów. Zbyt powolna budowa akcji i zdanie się na stałe fragmenty nie dały żadnego celnego strzału przez 45 minut. Coś musiało się zmienić.

II połowa: powrót Holandii w ostatniej chwili

O ile Argentyna wyszła z szatni bez zmian, o tyle w Holandii weszli Koopmeiners i Berghuis. Zanim jednak zobaczyliśmy, co wprowadzą zmiennicy, Albicelestes już byli w natarciu, ożywiając pełne ich fanów trybuny na Lusail Iconic Stadium. I choć Holendrom czas uciekał nieubłaganie, to wyłącznie Argentyńczycy próbowali zbliżyć się do rywali. Oranje na stojąco spędzili pierwszy kwadrans, który zwieńczyli oddaniem Argentynie rzutu wolnego tuż przed polem karnym. Oj, chciał Messi strzelić w tym meczu, ale piłka tylko od góry dotknęła siatki...

Jeśli widać było zmianę po stronie holenderskiej, to tylko w tym, że nawet środka pola już nie kontrolowali równie dobrze, co na początku meczu. Ciężar gry przenieśli na skrzydła, którymi jednak również nie szło dojść do bramki Emiliano Martineza.

Argentyna nie miała podobnych problemów, a przede wszystkim jej zawodnikom nie brakowało pomysłów na kolejne ataki. Jeden z nich w 71. minucie przyniósł faul na skraju pola karnego i decyzję o karnym. Do wykonania stanął ten, któremu spieszyło się po bramkę: Messi. I choć już dwukrotnie nie strzelał w turnieju, to tym razem nie miał najmniejszego problemu z egzekucją!

Teraz już Holendrzy mieli przed sobą misję niemożliwą. Przez 80 minut nie oddali celnego strzału na bramkę, a mieli do nadrobienia aż dwa gole. Nie pomogło wprowadzenie Luuka de Jonga, zatem - decyzją Louisa van Haala - dołączył do niego Wout Weghorst. Zszedł kompletnie niewidoczny Depay. Opłaciło się. Naciskanie na Argentynę doprowadziło do wrzutki, a Weghorst doskonale wykorzystał swój wzrost, wbijając piłkę do bramki główką w 83. minuce!

Chwilę później w boczną siatkę uderzał de Jong. O ile mecz był bardzo chłodny przez ok. 80 minut, o tyle w końcówce chwilami wrzało. Paru zawodników obu drużyn miało szczęście, że sędzia nie chciał sięgać po czerwień, ponieważ mogli ją zobaczyć i Van Dijk, i Paredes. Obaj weszli w doliczony czas gry tylko z żółtymi kartkami.

Zawodnicy Oranje zapomnieli o ataku pozycyjnym, zaczęli gnać za wynikiem choćby i "na aferę". Grali jednak z Argentyną, która z rozbijaniem ataków nie miała problemów. Problem w tym, że jedna z prób rozbicia – już w 10. doliczonej minucie – skończyła się faulem pod polem karnym. Holendrzy sprytnie zagrali po ziemi do stojącego przy murze Weghorsta. Ten oddał drugi strzał Holandii (i swój) w światło bramki przy kompletnie zaskoczonym Martinezie. 2:2 w 11. minucie z 10 doliczonych. Takiej dramaturgii chyba nikt się nie spodziewał!

Dogrywka

Na starcie dogrywki znów oglądaliśmy piłkarskie szachy. Tym razem jednak energia była po stronie Holendrów, a Argentyńczycy wydawali się przestraszeni. Przecież to oni prowadzili 2:0, myślami byli w półfinale. Żadna z drużyn nie była w stanie złapać odpowiedniego rytmu, co zresztą można wybaczyć z całym meczem "w nogach". Sporo było więc fauli, a te dawały szansę ze stałego fragmentu. Dokładności brakowało jednak wraz z uchodzącymi z zawodników siłami. Pierwsza połowa dogrywki nie zmieniła wyniku.

Drugą połowę rozpoczęła od rzutu rożnego Argentyna, ale piłkę pewnie złapał Noppert. Dopiero po 110 minutach gry na boisko wszedł Angel di Maria. Chwilę później Lautaro Martinez był bliski wprawienia stadionu w ekstazę, jednak uderzył w obrońcę. Niecałą minutę później to samo stało się udziałem świetnego pomimo upływu czasu Enzo Fernandeza. Później niecelna główka Germana Pezzelli – jak niewiele Argentynie brakowało! Holendrzy liczyli z kolei na kontrę, by uniknąć karnych, tyle że brakowało sił. Jeśli mamy oceniać, kto chciał skończyć mecz wcześniej, to zdecydowanie Albicelestes. Jeszcze w 120. minucie Di Maria chciał wcisnąć gola wprost z rożnego, zaraz po nim Enzo Fernandez trafił w słupek! Nie było rozstrzygnięcia, zostały więc rzuty karne.

Konkurs karnych koszmarnie zaczął się dla Holandii – Virgil van Dijk zatrzymany przez Martineza. W rewanżu Messi lekko pokonał Nopperta, dając Argentynie przewagę w meczu po raz kolejny. Martinez wybronił następnie Berghuisa, a Paredes nie dał Noppertowi szans. 2:0 po dwóch seriach karnych to dramatyczna sytuacja, ale Holendrzy już raz z 2:0 wyszli. Koopmeiners trafił, po nim to samo zrobił Montiel.

Argentynie brakowało tylko jednego trafienia i pudła Weghorsta. Ale skąd, on jest holenderskim bohaterem meczu, musiał trafić! Za to nie trafił Enzo Fernandez i odżyły nadzieje Holandii. Luuk de Jong posłał piłkę do bramki pewnie, ale równie pewny był Lautaro Martinez. A więc Argentyna!

Holandia - Argentyna | statystyki
Holandia - Argentyna | statystykiOpta by Stats Perform