Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

MŚ 2022: Dwie twarze Walii - tylko i aż remis z USA

Zaktualizowany
Weah dodał Amerykanom skrzydeł, ale musiał zejść w bólu przed końcem meczu
Weah dodał Amerykanom skrzydeł, ale musiał zejść w bólu przed końcem meczuAFP
W pierwszej połowie grali tylko piłkarze ze Stanów, zresztą grali jak z nut. Może gdyby zdobyli wyższe prowadzenie, dowieźliby je do końca meczu. Ale po zmianie stron, gdy Amerykanie opadli z sił, Walia podniosła się i wyrwała punkt.

Zanim ktokolwiek w Ar Rajjan, na obrzeżach Dohy, myślał o rozstrzygnięciu sportowym, na Ahmad bin Ali Stadium trwała walka wokalna na trybunach. Najliczniej po gospodarzach reprezentowany naród (USA) mierzył się z jednym z najbardziej rozśpiewanych i zgranych (Walia). Zwłaszcza przy odgrywaniu hymnów czuć było, że piłkarze Walii są jak u siebie.

Amerykanie lepiej odnajdują się w grze ofensywnej, Walijczycy zdecydowanie w atakach z kontry. Nie dziwi więc, że Czerwone Smoki zaprosiły USA na swoją połowę od pierwszych minut, a Amerykanie szybko zaczęli przymierzać się do strzału. Świetną okazję miał Sargent w 10. minucie, ale jego główka odbiła się od słupka. Walia na pierwszy strzał na bramkę pracowała prawie kwadrans, a i tak uderzenie Ampadu miało wartość najwyżej statystyczną.

O ile zespół Stanów Zjednoczonych raz po raz próbował stworzyć kolejne sytuacje i przeciąć formację defensywną Walii, o tyle Czerwone Smoki cierpliwie skupiały się na psuciu planów rywali. Odbiór, kilka podań, później strata i znów USA w ataku. Gdy Walijczycy chcieli wyjść z kontrą, Amerykanie wybijali im to z głowy pressingiem ucinającym każdą próbę.

Przez pół godziny wyglądało to więc tak, jakby każda z drużyn znalazła sposób na zneutralizowanie rywali, ale nie na uzyskanie przewagi. Sytuacja tyle satysfakcjonująca defensywnie, co frustrująca dla kibiców żądnych atrakcyjniejszego meczu.

Przełamanie dała dopiero dwójkowa akcja dwóch najbardziej błyszczących ofensywnie zawodników USA: Christian Pulisic idealnie wyłożył piłkę prostopadłą do błyskawicznego Timothy Weah, a ten bez mrugnięcia okiem pokonał bramkarza Walii w 36. minucie. Jednocześnie Pulisic pokazać, skąd przydomek Kapitan Ameryka. W pierwszej połowie było go pełno w ataku (choć nie zawsze produktywnie) i wykazał się świetnym oglądem pola gry.

Timothy Weah - gol na 1:0
Timothy Weah - gol na 1:0Flashscore

Pierwsza połowa nie zostawiła złudzeń: Walia dała się zamknąć w na swojej połowie, nie wyszła z żadną skuteczną kontrą, a wymieniła niewiele ponad jedną trzecią podań, które wymienili Amerykanie. Nic zatem dziwnego, że od 46. minuty Robert Page wprowadził na boisko Kieffera Moore’a (zszedł niewidoczny Daniel James). Zmiana w nastawieniu drużyny była widoczna natychmiast: Walia zaczęła odważniej, zdołała w kilka minut kilkukrotnie wejść w pole karne USA. Wciąż jednak czegoś brakowało – straty własne lub nacisk Amerykanów studziły zapędy.

Po pierwszej połowie trudno było uwierzyć, że oglądamy ten sam mecz: Walia dominowała już kwadrans od zmiany stron, a Jankesi wyglądali tak, jakby poświęcili zbyt wiele sił pierwszej połowie. Mecz wciąż toczył się pod jedną bramką, tyle że w drugiej połowie zajmowali ją Amerykanie. Długo Walijczycy nie byli w stanie stworzyć realnego zagrożenia, aż w 64. minucie Davies główkował po efektownym szczupaku, testując umiejętności Turnera.

Wyraźnie wycieńczeni po pierwszej połowie Amerykanie wymagali świeżej krwi już przed upływem 70 minut. Trener Gregg Berhalter interweniował aż czterema zmianami w krótkim odstępie. Na boisko wchodzili kolejno Brenden Aaronson, DeAndre Yedlin, Kellyn Acosta i Haji Wright.

USA - Walia | Dynamika meczu
USA - Walia | Dynamika meczuFlashscore

Zamierzony efekt został osiągnięty – Amerykanie znów przeważali, choć bez szarż i wysokiego pressingu, jaki widzieliśmy na początku meczu. Walijczycy, zmuszeni okolicznościami, zaczęli budować atak pozycyjny i opłaciło się: w 80. minucie faul na Bale’u w szesnastce dał Czerwonym Smokom karnego. A że Bale się w takich sytuacjach nie myli, pewnie dał swojej drużynie wyrównanie. Aż trudno w to uwierzyć, ale Walia, która nie była w stanie zbudować ataku w pierwszej połowie, w drugiej była zdecydowanie skuteczniejsza od rywali.

W nerwowej końcówce widzieliśmy wszystko: szarże na każdą z bramek, faule, kontuzje i – jak przyzwyczaja nas obecny mundial – aż 9 minut doliczonego czasu. Zabrakło jedynie kolejnych bramek. USA i Walia dzielą się więc punktami.

USA Walia | Statystyki
USA Walia | StatystykiFlashscore