Mija 50 lat od Rumble in the Jungle, czyli starcia Muhammada Alego z Georgem Foremanem
Sześćdziesiąt tysięcy ludzi obecnych wokól ringu i - jak się oblicza - miliard przed telewizorami na całym świecie, tłum krzyczący "Ali Bomaye", "Ali zabij go", a potem taktyka pretendenta, która stawia posiadacza pasa wagi ciężkiej - Foremana - w tarapatach. Epopeja tego sportu.
Foreman, który ma teraz 75 lat, przypomina to w wywiadzie dla Telegraph. Zniósł porażkę tak dobrze, że jego następny pojedynek odbył się z pięcioma rywalami jednej nocy, w Toronto, aby "udowodnić swoją siłę" po "druzgocącej" pierwszej porażce w karierze z Alim. Znokautował trzech z nich.
"Jestem po prostu szczęśliwy, że mogę to zapamiętać. Kropka. Mam tylko dobre wspomnienia, ale w tamtym czasie byłem zdruzgotany porażką. Miałem 25 lat" - wspomina Foreman - "Podszedłem do tej walki niepokonany w 40 walkach i wierzyłem, że nikt nie może mnie pokonać. Czułem się niezwyciężony. Myślałem, że mogę znokautować Muhammada Alego w dwie rundy. Przegrana w tej walce naprawdę mnie zdruzgotała. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego moja taktyka nie zadziałała i nie znokautowałem go. Myślałem, że Ali wytrzyma dwie rundy i nie więcej. Kiedy spojrzałem w górę i byliśmy w czwartej rundzie... zastanawiałem się, co się dzieje...".
Foreman spogląda wstecz na te dwa miesiące w Afryce z głębokimi uczuciami, to rozdział swojego życia, którego nigdy nie zapomni. "Było zupełnie inaczej. Ludzie reprezentujący rząd przyszli do mojego domu i obiecali dobrze mi zapłacić. Więc powiedziałem 'dlaczego nie? Prawdę mówiąc, byłem podekscytowany wyjazdem do Afryki. Ta wizyta, to wydarzenie, a nawet walka, nigdy nie zniknęły z mojego serca. Siedzenie w hotelu, leczenie, wyjazd do kraju, bieganie i trenowanie każdego dnia, obserwowanie ludzi myjących się w rzece Kongo. Ma to szczególne znaczenie w moim sercu i nadal żyje pięćdziesiąt lat później. Afryka. Rzeka Kongo. To wciąż we mnie żyje".
"Kiedy pojechałem do Afryki, myślałem, że nikt nie może mnie pokonać, ponieważ nie mogli wytrzymać moich ciosów. Jechałem tam, zostawiałem szlafrok w kącie, bez instrukcji, bez taktyki.... po prostu mnie puszczali...".
Foreman przeszedł na emeryturę w wieku 27 lat, żyjąc 10 lat z dala od boksu. Następnie w wieku 37 lat powrócił na ring i ponownie zdobył tytuł w wieku 45 lat. "Miałem dekadę przerwy, podczas której mogłem jeść, co chciałem, jeździć, gdzie chciałem, jeździć konno, a kiedy wróciłem do boksu, wszystko nadal tam było. Nadal mogłem to robić" - wyjaśnił Foreman. "To było łatwe, ponieważ boks był dla mnie wejściem na ring i walką, przyszło mi to naturalnie. Miałem siłę i moc i nigdy w siebie nie wątpiłem".
"Z Muhammadem Alim zostaliśmy wielkimi przyjaciółmi. Miał świetne poczucie humoru, uwielbiał być gwiazdą show, bez względu na to, gdzie się udawał... był celebrytą. Uwielbiał być celebrytą. Uwielbiałem z nim przebywać, naprawdę sprawiał, że czułem się dobrze". Nawet w tej "bójce w dżungli", która pozostała w historii światowego sportu.