Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Słodko-gorzkie występy Polaków na gali UFC. Oleksiejczuk wygrywa. Nokaut na Brzeskim

Adrian Wantowski
Michał Oleksiejczuk podczas walki z Caio Borralho
Michał Oleksiejczuk podczas walki z Caio BorralhoProfimedia
Podczas gali UFC w Singapurze w karcie wstępnej zaprezentowało się dwóch Polaków. Michał Oleksiejczuk (19-6, 14 KO, 1 Sub) wygrał swoje starcie, natomiast Łukasz Brzeski został ciężko znokautowany przez swojego rywala. 

Świetna walka Oleksiejczuka

Jako pierwszy w klatce pojawił się Michał Oleksiejczuk, którego rywalem był Chidi Njokuani (22-10, 14 KO, 1 Sub). Rywal był zdecydowanie wyższy od Polaka i próbował to wykorzystać na początku walki, stosując mocne kopnięcia. 

W dalszej części pierwszej rundy inicjatywę przejmował Polak i na półtorej minuty przed końcem zaczął zadawać seryjne ciosy, ale rywal zdołał uciec spod siatki. Amerykanin chciał obalić Polaka, ale zrobił to bardzo źle. Wykorzystał to Oleksiejczuk i to on znalazł się na górze. 

Michał zadawał bardzo mocne ciosy lewą ręką w parterze i osłabiał tym rywala. Po kilku sekundach stanął na nogi nad swoim rywalem i posłał serię uderzeń na głowę przeciwnika. Następnie klęknął przy nim i zaczął okładać Amerykanina, co spowodowało, że sędzia przerwał pojedynek na 45 sekund przed końcem pierwszej rundy. 

Michał Oleksiejczuk przegrał ostatnią walkę w kwietniu tego roku z Caio Borralho przez poddanie, ale szybko wrócił na zwycięską ścieżkę. Dla Polaka było to 19. zwycięstwo w karierze. Ma na swoim koncie też 6 porażek. 

Bardzo ciężki nokaut na Łukaszu Brzeskim

Kilkadziesiąt minut później do oktagonu wszedł Łukasz Brzeski (8-4-1, 5 KO, 2 Sub). Polaka czekało trudne zadanie, bo mierzył się z byłym zawodowym bokserem. Jego rywalem był Waldo Cortes-Acosta (10-1, 5 KO, 1 Sub). 

Początek walki to kopnięcia z obu stron, które jednak nie sprawiały większego wrażenia, jak na wagę ciężką. Cortes-Acosta starał się użyć swojej największej broni, więc starał się trafić w stójce Brzeskiego. 

Polak skutecznie blokował i unikał tych ciosów, ale sam nie wykorzystywał też okazji do skontrowania przeciwnika, który przy wyprowadzaniu uderzeń, zapominał o defensywie. 

Zmieniło się to w połowie rundy. Łukasz Brzeski starał się trafić rywala kopnięciem, ale ten zdołał złapać jego nogę i wyprowadzić mocny cios prawą ręką w głowę Polaka. Następnie powtórzył to jeszcze raz i Brzeski tracił już kontakt z rzeczywistością, zaczął się chwiać na nogach.

Reprezentant Dominikany jeszcze dwa razy trafił Polaka, w tym ostatni raz w tył głowy i Brzeski padł na twarz. Walka trwała trzy minuty. Był to zdecydowanie bardzo ciężki nokaut na Łukaszu, który przegrał trzeci z rzędu pojedynek w organizacji UFC. Tym razem ta porażka była zdecydowana, bo wcześniejsze kończyły się decyzją sędziów.