Manchester United kończy przygodę Evertonu z Pucharem Anglii
Krytykowany za wyniki Frank Lampard, chcąc przejść do kolejnej rundy FA Cup, sięgnął po pięcioosobową obronę, która niedawno sprawdziła się w neutralizowaniu Manchesteru City w Premier League. Nie na wiele się to jednak zdało, ponieważ Manchester United potrzebował zaledwie trzech minut na objęcie prowadzenia w meczu trzeciej rundy Pucharu Anglii. Marcus Rashford błyskawicznie minął Bena GodfreyaBena Godfreya, by następnie oddać piłkę Antonemu, który napoczął Everton.
Czerwone Diabły poczuły krew i chciały podnieść prowadzenie, a pierwszą okazję miał niedługo później Anthony Martial. Francuz nie trafił jednak w bramce ze skraju pola karnego. Wkrótce jednak napór gospodarzy ustał, a Everton zyskał miejsce do działania.
Demarai Gray trafił w słupek zanim The Toffees zdołali wyrównać w przedziwnych okolicznościach niecały kwadrans po starcie meczu. Neal Maupay zagrał pod bramkę, a David de Gea niezdarnie przepuścił piłkę między nogami i Conor Coady za jego plecami wepchnął futbolówkę do siatki.
W pierwszej połowie szanse na ponowne wyprowadzenie Manchesteru na prowadzenie mieli Martial i EriksenEriksen, ale Pickford doskonale wybronił próbę pierwszego, a drugi przeniósł piłkę nad poprzeczką. W drugiej połowie gospodarze ponownie wyglądali na głodnych wygranej, a kluczową rolę odgrywał Rashford. Najpierw oszukał Colemana, by później posłać pod bramkę piłkę, którą niechcący do bramki skierował Coady.
Choć – zgodnie z planem – na Old Trafford więcej z gry miały Czerwone Diabły, to okazji w szybkim i zaciętym meczu nie brakowało też przyjezdnym. De Gea efektownie wybronił strzał Colemana, podczas gdy Pickford powstrzymał zapędy Bruno Fernandesa, którego strzał byłby jednym z piękniejszych goli przy nieco gorszym bramkarzu. Dominic Calvert-Lewin zdołał strzelić drugą bramkę dla Evertonu w 74. minucie, jednak VAR przesądził o spalonym Graya w tej akcji.
To by było na tyle w kwestii ofensywy The Toffees, natomiast United zostawili swoim kibicom jeszcze wisienkę na torcie. Bezmyślny wślizg Godfreya zaowocował karnym dla gospodarzy, którego w 97. minucie wyegzekwował Rashford, ustalając wynik na 3:1.