Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Duplantis wygrywa zaskakujący pojedynek sprinterski na 100 metrów z Warholmem

Miguel Baeza
Duplantis z zaskoczenia wygrywa pojedynek na 100 metrów z Warholmem.
Duplantis z zaskoczenia wygrywa pojedynek na 100 metrów z Warholmem.Fabrice COFFRINI / AFP
Armand Duplantis zwyciężył z czasem 10,37 sekundy w zawodach, które przyciągnęły uwagę całego świata lekkoatletyki.

Na stadionie Letzigrund w Zurychu wszystko było gotowe na bezprecedensowy i atrakcyjny pojedynek. Najlepszy tyczkarz w historii miał zmierzyć się z najszybszym 400-metrowcem wszech czasów w biegu na 100 metrów.

Armand "Mondo" Duplantis kontra Karsten Warholm. Pojedynek, który, choć starano się, aby wyglądał na spontaniczny, był sponsorowany przez Pumę i Red Bulla, marki, które sponsorują dwóch bohaterów tej historii.

Krótko przed 21:30 rozpoczęła się transmisja na żywo ze Szwajcarii, a kilka minut przed 22:00 rozpoczęto mecz. Oczekujący widzowie tłumnie stawili się na miejscu, chcąc opowiedzieć swoim wnukom, że osobiście doświadczyli wydarzenia, które nieprędko się powtórzy.

Powstało tak duże zamieszanie, że organizatorzy rankiem zdecydowali się opóźnić wyścig o godzinę, aby jak najwięcej fanów mogło oglądać transmisję z domu i cieszyć się niezwykłym wyzwaniem rzuconym przez Szweda i Norwega, dwóch najbardziej charyzmatycznych facetów na obecnej scenie lekkoatletycznej.

Wspaniałe widowisko

Oczekiwania: całkowicie uzasadnione. Duplantis i Warholm nie pozostawili nikogo obojętnym. "Bitwa legend", jak nazwali ją organizatorzy, była tego warta. Od samego początku wszystko nabrało epickiego tonu, zaczynając od wjazdu zawodników na tor w kabriolecie, następnie umieszczając każdego zawodnika w narożniku toru rozgrzewkowego, jakby byli bokserami, a kończąc na wspaniałej roli, jaką odegrali na tartanie.

Mając wszystkie składniki na miejscu, rozpoczął się wieczór nie do pobicia. Szwed w kolorze niebieskim, wspierany przez swojego wielkiego przyjaciela i rywala, Francuza Renauda Lavillenie. Norweg, w czerwieni i bardziej pewny siebie, potrzebował tylko swojego trenera, Leifa Olava Alnesa, ubranego w lycrowy kostium wikinga.

Pod czujnym okiem Diny Asher-Smith i Mujingi Kambundji wystrzelono z pistoletu startowego. Ostatecznie, tak jak przewidywano w poprzednich dniach, start pięt okazał się decydujący. Duplantis wystartował najlepiej i wygrał z czasem 10,37 sekundy.