Norwegowie są dość ezgotycznym rywalem, ponieważ nie dość, że nie odnoszą sukcesów w euopejskiej piłce, to jeszcze na ich terenie można zastać specyficzne warunki do gry. Przede wszystkim Lech będzie musiał zmierzyć się z grą na sztucznej murawie. Do pierwszego meczu obu drużyn dojdzie w połowie lutego. O tej porze roku w Norwegii można spodziewać się nawet minusowych temperatur, więc tamtejsze drużyny w większości korzystają ze sztucznych boisk.
Sama temperatura również nie będzie sprzyjająca, chociaż oczywiście będzie taka sama dla obu drużyn. Dla norweskiego zespołu gra na wiosnę w europejskich pucharach zawsze wiąże się za to z dodatkową niedogodnością. Sezon ligowy w tym kraju rusza bowiem zwykle w pierwszych dniach kwietnia, co oznacza, że w lutym Bodo podejmie Lecha nie będąc w rytmie meczowym, po rozegraniu jedynie kilku sparingów. Mistrzowie Polski będą w tym czasie po kilku kolejkach Ekstraklasy, której runda wiosenna rusza w ostatnich dniach stycznia.
Mimo że zespół z Norwegii stanowi sporą tajemnicę dla wielu polskich kibiców, to jednak można było go zobaczyć w akcji w ostatnich latach. Przede wszystkim rywalizował on o awans do Ligi Mistrzów z warszawską Legią na początku poprzedniego sezonu. Bodo przegrało pierwszy mecz u siebie 2:3, po czym w Warszawie poległo 0:2 i dalszą walkę w eliminacjach toczyło już w Lidze Konferencji.
Udało im się przebrnąć przez mecze kwalifikacyjne i awansować do fazy grupowej, gdzie Norwegowie trafili między innymi na włoską Romę. Wtedy zadziwili całą Europę, ponieważ na swoim terenie potrafili wygrać z podopiecznymi Jose Mourinho aż 6:1. Dwa tygodnie później w Rzymie doszło do rewanżu, gdzie padł remis 2:2. Los chciał, że oba te zespoły spotkały się ponownie w 1/4 finału tamtych rozgrywek. Wówczas Rzymianie nie zostawili złudzeń i wygrali w dwumeczu 5:2, chociaż sam awans do tego etapu rozgrywek w wykonaniu Bodo trzeba traktować jako duży sukces.
W tym sezonie trafili do Ligi Konferencji poprzez zajęcie trzeciego miejsca w Lidze Europy. W grupie z Arsenalem, PSV i Zurychem wywalczyli cztery punkty, które pozwoliły im wyprzedzić szwajcarski zespół. Jedyne punkty Bodo zdobyło przez zwycięstwo z Zurychem na swoim terenie i wyjazdowy remis z PSV.
Obecnie Bodo zajmuje drugie miejsce w tabeli ligi norweskiej, jednak sezon w tym kraju kończy się już w przyszłym tygodniu, ponieważ gra się tam systemem wiosna-jesień. Rywal Lecha nie ma już szans na mistrzostwo kraju, a powalczy jedynie o utrzymanie drugiej pozycji. Co innego z nagrodami indywidualnymi, ponieważ nagrodę króla strzelców Eliteserien niemal na pewno zgarnie mający 24 bramki na koncie Amahl Pellegrino. Za jego plecami z 16 trafieniami znajduje się inny piłkarz Bodo - Hugo Vetlesen.
Piłkarze Kolejorza nie muszą jednak utożsamiać się z tymi nazwiskami, ponieważ do czasu dwumeczu w Lidze Konferencji otwarte będzie okno transferowe i bardzo prawdopododbne, że niektórzy liderzy norweskiego zespołu odejdą z klubu. Lech jak najbardziej może więc upatrywać swoich szans w dwumeczu w 1/16. Mógł trafić zdecydowanie gorzej, bo do wylosowania były takie ekipy jak Lazio czy turecki Trabzonspor.