Trefl Sopot wyrównał stan rywalizacji z Kingiem Szczecin w walce o mistrzostwo Polski
W porównaniu z pierwszym finałem trener Żan Tabak dokonał aż trzech zmian w wyjściowej piątce. Rywalizację z Kingiem rozpoczęli Jakub Schenk, Auston Barnes i Jarosław Zyskowski, a obok nich byli też Aaron i Geoff. Start meczu należał do kanadyjskiego obwodowego, ale także Andrzeja Mazurczaka. Obaj zdobyli po cztery premierowa oczka dla swoich drużyn, ale inicjatywę jako pierwsi przejęli goście – King odskoczył po pięciu punktach z rzędu.
W kolejnych minutach szczecinianie utrzymywali przewagę. Sygnał do odrabiania strat dał Jarek Zyskowski. Trójka oraz trafienie z pomalowanego zbliżyły Sopot na dwa punkty, a po trafieniu z faulem Aarona był już remis. Sopocianie mogli wyjść na prowadzenie, lecz Kanadyjczyk pomylił się na linii rzutów wolnych. Do końca kwarty oglądaliśmy zaciętą rywalizację.
Co nie udało się w Q1, udało się już na początku drugiej części spotkania. Po punktach Paula było 20:19 dla Trefla i od razu czasem zareagował Arkadiusz Miłoszewski. Goście umiejętnie wykorzystali przerwę. Przez kolejne cztery minuty Gospodarze zdobyli zaledwie oczko, a King wrócił na prowadzenie. Po celnej próbie zza łuku Woodsona zrobiło się 24:30 i tym razem na czas zdecydował się Żan Tabak. Po powrocie na parkiet niemal całe straty w pojedynkę odrobił Kuba Schenk. Rozgrywający zdobył pięć punktów z rzędu, ale King nie pozwolił się "wyprzedzić". Do szatni obie drużyny schodziły przy wyniku 35:39.
Po zmianie stron sopocianie chcieli jak najszybciej nadrobić minimalną różnicę. Po celnym wolnym było tylko oczko różnicy, lecz – podobnie jak przed przerwą – King nie oddawał prowadzenia. Żółto-czarni nie odpuszczali. Po trójce Austona było 49:49, ale rywale po chwili odpowiedzieli punktami z szybkiego ataku. Kiedy sytuacja powtórzyła się po trafieniu Benedeka, o czas poprosił Żan Tabak. Po przerwie obraz meczu był wciąż ten sam. Trefl zbliżał się na -3, -2 czy -1, ale to szczecinianie wciąż byli "z przodu". Gospodarze swego dopięli dopiero pod koniec kwarty – najpierw na linii rzutów wolnych nie pomylił się Zyskowski, a następnie Benedek dał prowadzenie 61:59. Ostatnie słowo w trzeciej kwarcie należało jednak do szczecinian, którzy 10 minut przed końcem mieli oczko więcej.
Od 32 minuty gra toczyła się z lekkim wskazaniem na Trefla. Zespół Żana Tabaka zatrzymał Kinga na 66 punktach, a trafienia Mikołaja i Paula dały nam najwyższe, pięciopunktowe prowadzenie. Szybko czasem zareagował Arkadiusz Miłoszewski, a po powrocie na parkiet aktualnym mistrzom Polski wystarczyły zaledwie 42 sekundy, aby zniwelować wszystkie straty.
Kolejne słowo należało do Aarona, który przymierzył zza łuku. King wciąż jednak naciskał. 120 sekund przed końcem Cuthbertson wykorzystał dwa rzuty wolne, co dało jego drużynie +1, jednak i tym razem szybko nastąpiła odpowiedź. Prowadzenie odzyskał Kuba Schenk, następnie spudłował Mazurczak, a w kolejnej akcji bardzo ważne oczka dopisał Geoff. Po przerwie wziętej przez Kinga różnicę do jednego punktu zniwelował Kyser, ale po chwili kolejne niezwykle istotne trafienie zanotował Groselle. Gościom zostało 10 sekund i trzy oczka do odrobienia. Zza łuku swoich sił spróbowali Woodson i Cuthbertson, jednak oba rzuty zakończyły się niepowodzeniem i to żółto-czarni mogli cieszyć się z finałowego zwycięstwa oraz wyrównania stanu rywalizacji w walce o mistrzostwo Polski.