Anwil drugi raz w sezonie zagra w święta, trener wolnego nie daje
Włocławianie przystępowali do grudniowego meczu z bilansem 13-0, a warszawiacy 7-6. Wcześniej wszystkie trzy mecze rozegrane w ekstraklasie właśnie 26 grudnia Anwil wygrał. Mimo tych statystyk i atutów gospodarzy spotkanie zakończyło się sukcesem Legii, po wyrównanej walce 76:74.
Można powiedzieć, że od tamtego meczu rozpoczęła się gorsza passa Anwilu. Ekipa z Kujaw po trzech miesiącach nowego roku ma pięć porażek i siedem zwycięstw. Ostatnio wygrała dwa mecze z rzędu - z Dzikami w Warszawie 95:67 i w środę prestiżowy pojedynek we Wrocławiu ze Śląskiem, po dogrywce 96:82. Wcześniej były jednak niespodziewane porażki, w tym szokująca kibiców we Włocławku z walczącym o utrzymanie Enea Stelmetem Zielona Góra 75:93.
Być może dlatego trener Przemysław Frasunkiewicz woli „dmuchać na zimne” i nie da zawodnikom wolnego na święta, by atmosfera wielkanocnego spotkania rodzinnego nie wpłynęła negatywnie na koncentrację koszykarzy przed niedzielnym meczem z Czarnymi. Zespół z Pomorza ma bilans 12-13 i cały czas walczy o udział w play off.
„Oczywiście, że chciałoby się mieć świąteczny dzień, ale człowiek chce dużo rzeczy… ja do tego tak nie podchodzę. Jest to wyróżnienie, że możemy się zaprezentować kibicom w hali, w telewizji, w internecie w takim dniu. Trzeba się cieszyć, że można pracować w klubie, który jest pokazywany w telewizji w święta. Nie ma dla nas świąt, tzn. wolnego w tym okresie” - powiedział PAP Frasunkiewicz.
W pierwszym meczu w sezonie z Czarnymi Anwil wygrał w Słupsku wysoko 83:58.
Trener ma świadomość, że jego zespół jest pod dużą presją kibiców we Włocławku, którzy kochają koszykówką. Nie zgadza się jednak z opiniami o długotrwałym kryzysie, który dopadł jego drużynę w nowym roku.
„Na pewno nie zgodzę się z opinią, że mamy od trzech miesięcy kryzys. Tuż przed Pucharem Polski, na początku lutego, zagraliśmy dobry, równy mecz z mocnym Kingiem Szczecin. Przegraliśmy, bo rywale mieli świetną skuteczność, ale to nie był słaby mecz w naszym wykonaniu. Spotkanie z Zastalem to była katastrofa, ale widzę po dwóch wygranych meczach, że głowy koszykarzy wróciły na właściwe tory” - dodał.
Frasunkiewicz, były reprezentant Polski, unika jasnej odpowiedzi na pytanie, czy łatwiej było mu w ubiegłym sezonie łączyć z występami w ekstraklasie grę w Pucharze Europy FIBA (Anwil zdobył w kwietniu trofeum jako pierwszy klub z Polski), czy koncentrować się wyłącznie - jak jest obecnie - na walce o mistrzostwo w Orlen Basket Lidze.
„Trudno porównywać zespoły i sezony. To są zawsze minuty, ciała, kontuzje, wiele czynników, które mają wpływ na formę drużyny. Każda opcja, czyli łączenie pucharów z ligą i sama walka w ekstraklasie ma plusy i minusy. Teraz gramy rzadziej, a zawodnicy wolą grać niż trenować - sam tak miałem. Z drugiej strony puchary to taka pułapka i paradoks: chce się grać jak najdłużej na europejskich parkietach, ale narasta zmęczenie i zawodnicy zaczynają marudzić, że jak są mecze co trzy dni, to oni czują to w nogach” - przyznał.
W drugi dzień świąt, poniedziałek wielkanocny w ekstraklasie odbędą się trzy mecze: derby Pomorza Zachodniego, czyli mistrz King Szczecin kontra PGE Spójnia Stargard, Śląsk Wrocław z serbskim trenerem Miodragiem Rajkovicem (zastąpił w poniedziałek Jacka Winnickiego) podejmie Arged BM Stal Ostrów Wlkp., zaś Enea Stelmet zmierzy się w Zielonej Górze z Krajową Grupą Spożywczą Arką Gdynia.