Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nuggets odzyskują przewagę własnego parkietu. Pacers wyrównują wynik z Knicks

Joey Keizer, AFP
Jamal Murray oddaje rzut przeciwko Rudy'emu Gobertowi
Jamal Murray oddaje rzut przeciwko Rudy'emu GobertowiProfimedia
Denver Nuggets odzyskali przewagę własnego parkietu w półfinałach Konferencji Zachodniej, wygrywając po raz drugi w ciągu trzech dni w Minnesocie. Pomimo 44 punktów Anthony'ego Edwardsa, Timberwolves przegrali 107:115 z aktualnym mistrzem.

Nuggets wracają do gry

Mistrzowie po dwóch porażkach u siebie wrócili do gry. Wynik wynosi 2:2 po czterech meczach w serii do czterech zwycięstw, a Denver może spróbować objąć prowadzenie u siebie w następny wtorek. W półfinale play-off Konferencji Wschodniej Indiana Pacers zmierzyła się u siebie z New York Knicks. Tam również jest remis po czterech meczach.

Nikola Jokic, który niedawno został wybrany MVP po raz trzeci w swojej karierze, zdobył 35 punktów, zebrał siedem piłek i rozdał siedem asyst dla Nuggets, gdzie Aaron Gordon trafił 11 na 12 z pola i zdobył 27 punktów. Swoją obecność zaznaczył także Jamal Murray z 19 punktami i ośmioma asystami.

Edwardsowi nie pomogli wystarczająco ofensywnie jego koledzy z drużyny. Mike Conley dołożył 15 oczek, a Karl-Anthony Towns po fatalnej pierwszej kwarcie (0 na 7) dobił do 13.

Run 14-2 pozwolił Nuggets zakończyć pierwszą kwartę pięciopunktowym prowadzeniem. W drugiej kwarcie Denver jeszcze bardziej się zdystansowało, w czym pomógł buzzer-beater z połowy boiska Murraya: 64:49. Ostatecznie Denver wygrało 115:107. 

Knicks zmażdżone przez Pacers

W Indianapolis Pacers szybko rozprawili się z nękanymi kontuzjami Knicks. Pierwsze trzy mecze serii nadal były dość ekscytujące, ale drugie z rzędu zwycięstwo Indiany u siebie było zdecydowane – 121:89.

Tyrese Haliburton zdobył 20 punktów dla Pacers, którzy trafili 56,8% swoich rzutów, trafili 14 trójek i byli panami i władcami pod koszem. T.J. McConnell zdobył 15 punktów z ławki dla Pacers, którzy mieli sześciu zawodników z podwójną liczbą punktów.

Nowojorska gwiazda Jalen Brunson nie pojawił się na tablicy wyników w pierwszej kwarcie, a Pacers objęli komfortowe 20-punktowe prowadzenie. W drugiej kwarcie Indiana jeszcze bardziej się zdystansowała, w czym pomogła wspaniała trójka Haliburtona, która zrobiła różnicę 30 punktów.