Jeremy Sochan zaczyna swój trzeci sezon w NBA. Czego możemy się po nim spodziewać?
Sochan latem 2022 roku został wybrany do ekipy Spurs z dziewiątym numerem draftu i przez dwa sezony regularnie znajdował się w pierwszej piątce swojego zespołu, a kibice i eksperci zdążyli już przyzwyczaić się nie tylko do jego kolorowych fryzur i specyficznego sposobu rzucania rzutów wolnych, ale także do jego stylu gry i tego, czego mogą od niego oczekiwać.
W swoim pierwszym sezonie w lidze Polak zagrał w 56 meczach, w których zdobywał średnio 11,0 punktów, mając 5,3 zbiórki i 2,5 asysty na mecz. Wszystko to w ciągu 26 minut, które średnio na spotkanie przebywał na parkiecie. W drugiej kampanii w NBA podkręcił jednak nieco tempo - grał o ponad trzy minuty na mecz dłużej, a ich z kolei rozegrał o 18 więcej niż przed rokiem. Notował w nich także o prawie jeden punkt, zbiórkę i asystę więcej.
Wpływ Wembanyamy
Jeżeli spojrzymy na liczby całego zespołu Sochana na przestrzeni dwóch sezonów, które spędził w składzie, nie widać w nich żadnego progresu. W obu z nich drużyna wygrała zaledwie 22 z 82 spotkań w sezonie zasadniczym i była daleko od choćby najmniejszego sukcesu. Same liczby nie mówią jednak prawie nic o Spurs, którzy znacznie zmienili się pomiędzy rozgrywkami 2022/23 oraz 2023/24.
Przede wszystkim poprzedni sezon był pierwszym w barwach Ostróg dla Victora Wembanyamy, czyli pokoleniowego talentu, który został wybrany przez klub z Teksasu z pierwszym numerem draftu w 2023 roku. Poprzedni rok miał być dla Francuza przetarciem w NBA, ale wszyscy wiedzieli i wciąż wiedzą, że to właśnie wokół niego klub będzie budował zespół na najbliższe lata. A jednym z pomocników 20-latka ma być właśnie Sochan.
Była nauka, czas na jej efekty
W dwóch pierwszych sezonach Sochan mógł czuć się bardzo swobodnie - był młodym adeptem w zupełnie niedoświadczonym zespole, na który nikt nie liczył i który nie miał tak naprawdę żadnych celów. Może poza jednym - by jak najwięcej przegrywać i tym samym dostawać wysokie wybory w drafcie.
Nikomu nie przeszkadzało więc, że reprezentant Polski rzucał w pierwszym sezonie ze skutecznością 24,6 proc. za trzy punkty, a w drugiej kampanii podwyższył ten wskaźnik tylko o kilka procent - do poziomu 30,8 proc. Mało tego, trener Gregg Popovich chciał zorganizować mu taki uniwersytet koszykówki, że przez kilka tygodni Sochan grał regularnie na pozycji rozgrywającego, by nauczył się pewnych zachowań i ruchów, mimo że w przyszłości nie będzie grał na tej pozycji.
Gdyby porównać jego grę w NBA do szkolnych klas, można by spokojnie założyć, że jego pierwszy sezon był zupełnym początkiem podstawówki, a drugie rozgrywki także były tym etapem szkoły, w którym wciąż jest sporo zabawy, a mniej stresu i oczekiwania wyników. Teraz jednak wkracza w ważniejszy etap - ten, w którym trzeba się zaprezentować jak najlepiej i sprostać wyzwaniom, by po szkole podstawowej móc wybrać sobie dobrą szkołę średnią.
Na ten moment śmiało można powiedzieć, że Sochanowi idzie to dobrze, bo przed kilkoma dniami Spurs wykorzystali zapis w jego umowie, który przedłużył jego kontrakt o kolejne dwa sezony - do końca rozgrywek 2025/26. A sam zawodnik zarobi dzięki niemu ponad 12,5 mln dolarów.
Czego można oczekiwać?
Pracy, którą będzie wykonywał Sochan, nie będą zapewne oddawać statystyki. Dał się on poznać jako świetny obrońca, który zwykle opiekuje się na parkiecie najlepszym zawodnikiem drużyny przeciwnej - bez względu na to czy mówimy o stosunkowo niskim i szybkim Stephie Currym z Golden State Warriors, czy wysokim i grającym fizycznie Kevinie Durancie z Phoenix Suns. W tym roku w tym względzie nic nie powinno się zmienić, a Sochan powinien być najlepszym defensorem swojego zespołu.
W ofensywie jego liczby nie powinny ulec wielkim zmianom. Reprezentant Polski na pewno będzie aktywny na tablicach, a liczba zbiórek powinna poprawiać się u niego z sezonu na sezon. Nie zapowiada się jednak, by wyrósł on na wybitnego strzelca za trzy punkty lub zawodnika, który będzie miał często okazje do kreowania swoich akcji i oddawania rzutów.
Sam Sochan wielokrotnie przyznawał, że nie przywiązuje się do jednej pozycji i robi to, czego akurat danego wieczoru potrzebuje jego zespół. Jeśli kolegom nie idzie, to sam stara się zdobyć jak najwięcej punktów. Jeśli widzi, że kumple są w gazie, to robi wszystko, by dostarczyć im piłkę i dać okazję na rzut. A jeśli wie, że musi się skupić na powstrzymaniu groźnego rywala, to całe swoje zaangażowanie wykazuje po bronionej stronie parkietu.
Jak zmienili się Spurs?
O rozwoju Sochana najlepiej mówi sama sytuacja kadrowa Spurs. Zespół jest regularnie przebudowywany, bardzo młody, ale też z jasną wizją na przyszłość, a reprezentant Polski jest stałym członkiem pierwszej piątki i w tej kwestii nic nie powinno się zmienić.
Liderem zespołu jest oczywiście Wembanyama, który zajmuje pozycję centra. Dla trenera Popovicha bardzo ważni są też jednak Devin Vassell, który jest największą obwodową bronią Spurs w ofensywie, a także Sochan, który będzie grał na pozycji silnego skrzydłowego. Na pozostałych dwóch pozycjach doszło za to do sporych zmian, ponieważ pierwszy raz od dołączenia Sochana do NBA, w Spurs zakontraktowano ligowych weteranów, którzy mają wspomóc młodzież w rozwoju.
Latem do ekipy z San Antonio doszli bowiem 39-letni generał parkietu - Chris Paul - oraz 32-letni były mistrz ligi - Harrison Barnes. Obaj nie tylko wzmocnią konkurencję na swoich pozycjach oraz powinni wpłynąć na lepsze wyniki Spurs, ale także będą służyć swoim wielkim doświadczeniem w lidze i pomogą przyszłym gwiazdom w zrobieniu kolejnego kroku do przodu w swojej karierze.
Ich dołączenie nie sprawi, że Spurs zaczną nagle walczyć o najwyższe cele. W niesamowicie mocnej Konferencji Zachodniej nikt nie daje im szans na awans do play-offs, ale za to eksperci szacują, że zespół powinien zakręcić się wokół 35 zwycięstw w sezonie, a to byłby przecież ogromny proges względem 22 wygranych w poprzednich rozgrywkach.
Pokazywałoby to zatem słuszny kierunek, w którym zmierza organizacja oraz utwierdziłoby wszystkich w przekonaniu, że już w niedalekiej przyszłości Sochan mógłby naprawdę dużo znaczyć w lidze i być ważnym ogniwem naprawdę mocnego zespołu.
Jego zespół sezon zacznie w nocy z czwartku na piątek przeciwko Dallas Mavericks. Wszystkie mecze zespołu reprezentanta Polski możecie oczywiście śledzić na Flashscore.