Boston Celtics pokonali Philadelphię 76ers i wyszli na prowadzenie w rywalizacji
Mecz rozpoczął się bardzo dobrze dla graczy Boston Celtics, którzy po rzucie Jaysona Tatuma za trzy punkty wyszli na prowadzenie 14:4, ale za moment również świetnym rzutem z dystansu popisał się James Harden i dał sygnał do odrabiania strat. Philadelphia dogoniła Boston i wyszła na prowadzenie 25:24 po rzucie Embiida. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 29:28 dla gospodarzy.
Gospodarze nie zdołali jednak podtrzymać poziomu z końcówki pierwszej kwarty i druga okazała się dla nich dużo gorsza. Po ładnym rzucie za dwa punkty Jaylena Browna goście prowadzili już 51:44. Ostatecznie do przerwy Celtics wygrywali 57:50.
Philadelphia próbowała łapać kontakt w trzeciej kwarcie, zdołali nawet zbliżyć się na dwa punkty (72:74), ale ostatecznie dobra końcówka Celtics spowodowała, że jeszcze powiększyli przewagę i przed decydującą częścią meczu prowadzili już 88:77.
Czwarta kwarta była wyrównana, ale Philadelphię było stać jedynie na to, żeby po dobitce Embiida zbliżyć się do wyniku 96:100. Końcówka ponownie należała do Celtics. Najpierw sygnał dał im Al Horford, trafiając za trzy punkty, a następnie dokonał tego samego Jayson Tatum i goście wygrali 114:102.
Joel Embiid (30 pkt, 13 zbiórek), Jayson Tatum (27 pkt, 10 zbiórek) i James Harden (16 pkt i 11 asyst) zanotowali double-double, ale to Tatum do spółki z Browem poprowadził Celtics do triumfu.