Będzie decydujący mecz w Konferencji Wschodniej. Pacers doprowadzili do remisu z Knicks
W poprzednim meczu nowojorczycy pokonali Indiana Pacers 121:91, rewanżując się drużynie z Indianapolis za 30-punktową porażkę w czwartym spotkaniu.
Knicks byli zatem o jedną wygraną od pierwszego od 2000 roku finału konferencji, ale tej szansy nie wykorzystali. W piątek podopieczni Ricka Carlisle’a byli w zdecydowanie lepszej dyspozycji niż rywale, losy pojedynku rozstrzygnęli już na początku czwartej kwarty.
Początek spotkania nie zapowiadał, że Pacers wygrają ze sporą przewagą. W ekipie gości błyszczał Miles McBride, szybko zapisał na swoje konto 11 pkt i goście objęli prowadzenie. Pierwsza kwarta zakończyła się przy stanie 30:29 dla Knicks.
Drugą nowojorczycy zdecydowanie przegrali 21:32. To właśnie w tej fazie spotkania Pacers dominowali na parkiecie, dobrze grał Pascal Siakam, którego wspomagali Myles Turner i Aaron Nesmith. Dzięki nim na przerwę Indiana zeszła, mając 10 pkt przewagi (61:51).
W trzeciej odsłonie Knicks grali nadal nieskutecznie, na problemy zdrowotne narzekał Josh Hart. Za to Pacers coraz częściej trafiali i w pewnym momencie wypracowali sobie 18 pkt przewagi (86:68).
Na początku czwartej kwarty goście przegrywali 13 pkt. Jednak Pacers byli nadal skuteczniejsi, celnie rzucali T.J. McConnell i Isaiah Jackson, dwukrotnie trafił Siakam. Gospodarze na kilka minut przed końcem mieli już 23 pkt przewagi i nie dali sobie odebrać zwycięstwa.
W ekipie Pacers najskuteczniej zagrał Pascal Siakam, zdobył 25 pkt, miał siedem zbiórek i pięć asyst. Myles Turner rzucił 17 pkt, po 15 pkt uzyskali Andrew Nembhard, Tyrese Haliburton i McConnell.
Po stronie Knicks na wyróżnienie zasłużył Jalen Brunson – 31 pkt i pięć asyst. Miles McBride dołożył 20 pkt, a Donte DiVincenzo 17.