40 punktów LeBrona nie wystarczyło. Warriors górą z wracającym Currym
Lakers byli lekko z przodu przez większość pierwszej połowy, ale na przerwę schodzili z jednopunktowym deficytem. Po przerwie Warriors się jednak rozpędzili i ani na moment nie oddali już prowadzenia.
Trzeba jednak zaznaczyć, że gospodarze przez większość meczu grali bez Anthony'ego Davisa. Pod koniec pierwszej kwarty środkowy Lakers został trafiony w oko przez jednego z rywali i nie wrócił już na parkiet, przez co Warriors mieli znacznie bardziej ułatwione zadanie przy zbieraniu piłek na tabliach oraz w akcjach, gdy atakowali pole podkoszowe.
Wracający po kontuzji do rotacji Warriors Curry zdobył 31 punktów, do któych dołożył sześć zbiórek i pięć asyst. Trafił jednak tylko trzy z 10 prób z dystansu. 26 punktów z ławki dołożył Klay Thompson, a 23 grający w pierwszej piątce Jonathan Kuminga.
Prawie 35 minut spędził na parkiecie Brandin Podziemski, który być może zagra w przyszłości dla reprezentacji Polski. Rzucił jednak jedynie pięć punktów.
Zdecydowanym liderem pokonanych Lakers był James, który zdobył aż 40 oczek, które nie wystarczyły do wygranej. Był on blisko efektownego triple-double, ale zdobył "tylko" osiem zbiórek i dziewięć asyst.