Śląsk przegrał u siebie z Pallacanestro w koszykarskiej Lidze Mistrzów
Mecz długo był bardzo wyrównany i żadnej z drużyn nie udało się zdominować rywala. Na początku pierwszej kwarty Śląsk prowadził 9:5, ale zaraz szybko zrobiło 9:10, aby po kilku minutach 17:14. I tak wyglądały pierwsza, druga i trzecia kwarta. Jeżeli któraś z drużyn wychodziła na prowadzenie, to szybko druga ją doganiała i "zabawa" zaczynała się od początku.
O losach meczu rozstrzygnęła czwarta kwarta, a właściwie jej pierwsza część. Po trafieniu Adriana Boguckiego przyjezdni prowadzili 60:57, ale w krótkim odstępie czasu dorzucili pięć punktów i zrobiło się 65:57. W tym momencie trener Śląska Miodrag Rajkovic poprosił o czas.
Po wznowieniu gry wrocławianie szybko zmniejszyli straty, ale goście równie szybko odpowiedzieli celnym rzutem i przewaga nie zmalała. Kolejne akcje to był festiwal niecelnych rzutów i błędów z obu stron, który przerwał Śląsk i zbliżył się na cztery punkty do rywali (63:67).
Wówczas z dystansu przymierzył Jamar Smith i to był rozstrzygające trafienie. Gospodarze mieli siedem punktów do odrobienia w niecałe dwie minuty. Starali się grać szybko, ale efekt był taki, że zamiast punktów notowali straty i nie zdołali już odwrócić losów spotkania.
Śląsk pozostaje bez wygranej w Lidze Mistrzów FIBA i na półmetku w grupie F zajmuje ostatnie miejsce. W następnej kolejce wrocławianie 12 listopada ponownie zmierzą się z Pallacanestro, tym razem na wyjeździe.