Polscy koszykarze przegrali z Bahamczykami w kwalifikacjach do igrzysk olimpijskich
Polacy rozpoczęli piątką w składzie: Andrzej Mazurczak (pierwszy mecz w kadrze o punkty), kapitan Mateusz Ponitka, Michał Sokołowski, Jeremy Sochan i Aleksander Balcerowski. Rywale wyszli na parkiet z trzema zawodnikami NBA Deandre Aytonem, Buddy Hieldem i Erkiem Gordonem. Bahamczycy zaczęli spotkanie niezwykle skutecznie w ataku, a seria rzutów za trzy punkty pozwoliła im szybko uzyskać znaczną przewagę: 10:4, 13:9, czy 15:9 w połowie tej części gry.
Podopieczni trenera Igora Milicicia mieli szczególnie wiele kłopotów z zatrzymaniem środkowego Portland Trail Blazers Aytona, który nie tylko trafiał z dystansu, ale stanowił zagrożenie pod tablicami. Sklasyfikowany na 57. miejscu w rankingu FIBA zespół Bahamów, który wygrał w 2023 r. amerykańskie prekwalifikacje, pokonując Argentynę 82:75 na jej terenie, z minuty na minutę pokazywał, że o jego sile stanowią nie tylko gracze NBA.
Polacy nie potrafili w defensywie ograniczyć poczynań skocznych przeciwników, ale i w ataku nie mieli wielu argumentów. Na początku widoczny był w ofensywie Ponitka, ale rywale coraz bardziej koncentrowali się na obronie przeciw kapitanowi, co sprawiało, że coraz trudniej przychodziło mu zdobywanie punktów.
Pod koniec kwarty biało-czerwoni przegrywali nawet 14:26, a w drugiej, choć bardziej wyrównanej części 26:41 po kolejnym rzucie zza linii 6,75 m Buddy Hielda z Philadelphia 76ers. Po 20 minutach Bahamczycy mieli 50 pkt, a Polacy tylko 38.
Hield rozpoczął także trzecią odsłonę od rzutu z dystansu i błyskawicznie przewaga zespołu amerykańskiego trenera Chrisa DeMarco, który na co dzień jest asystentem Steve'a Kerra w Golden State Warriors, sięgnęła 16 punktów (56:40).
Uwagi trenera Milicicia zmieniły nieco styl gry Polaków, przyspieszenie akcji spowodowało zmniejszenie strat - po akcjach Sochana i rzucie za trzy punkty Aleksandra Dziewy Polska przegrywała tylko 54:60 i 56:62. Biało-czerwoni nie wykorzystali słabszej dyspozycji rywali w końcówce tej części. Od stani 56:62 pozwolili zdobyć im siedem punktów z rzędu i na 120 sekund przed końcem Bahamczycy wygrywali bezpiecznie 69:56.
Niesamowite akcje 19-letniego Valdeza Edgecombego jr, który występuje w NCAA w Baylor University, byłej drużynie Sochana, i ponownie rzuty za trzy punkty dały zawodnikom z Bahamów najwyższe prowadzenie w meczu 80:61 w 32. minucie.
Trener Milicić wprowadził na parkiet kilku rezerwowych, zdjął liderów - Ponitkę i Sochana, i to obniżyło czujność przeciwników. Biało-czerwoni walczyli do końca, mnóstwo energii wkładał najstarszy 36-letni Slaughter i walczący jak zwykle także w defensywie Sokołowski. To sprawiło, że na dwie minuty przed końcem biało-czerwoni zmniejszyli straty do sześciu punktów 79:85 po jednym z dwóch wolnych wykorzystanych przez Przemysława Żołnierewicza.
W ostatnich sekundach rywale mieli nieco szczęścia w akcjach w ataku, a ich sukces przypieczętował Edgecombe, po rzucie którego zza linii 6,75 m piłka zatańczyła na obręczy, ale ostatecznie wpadła do kosza.
Sochan miał dobuble-double - 16 pkt i 10 zbiórek, ale to rywale dzięki skuteczności za trzy punkty (43 proc., 13 z 29 rzutów) i dominacji pod koszem (33-30) odnieśli zasłużone zwycięstwo, które dało im pierwsze miejsce w grupie. Wśród Bahamczyków double-double miał Hield - 17 pkt i 10 asyst.