Legia znów ogrywa Spójnię, Trefl Sopot wyrównuje rachunki ze Śląskiem
Poniedziałkowy wieczór przyniósł ciekawe rozstrzygnięcia w fazie play-off Energa Basket Ligi. W Warszawie rzadko widują takie obrazki, ale Spójnia Stargard w drugim meczu z Legią złapała prowadzenie już na starcie. Przyjezdni prowadzili 9:2, ale Zieloni Kanonierzy wybili im z głowy harce, osiągając przed końcem pierwszej kwarty prowadzenie 23:18.
W drugiej części to Legia doszła do głosu pierwsza, osiągając nawet 12 punktów przewagi. Ostatecznie jednak pogoń Spójni dała efekt i udało się zmniejszyć stratę do pięciu punktów z pierwszej kwarty (45:40).
Na nic jednak wysiłek, skoro po przerwie stołeczna drużyna wróciła z receptą na rywali, budując aż 18 oczek różnicy. Tym razem Legioniści nie pozwolili się dogonić, tracąc tylko cztery punkty z buforu przed finałową częścią meczu (71:57).
Ciągnięci do przodu przez Gruszeckiego i Kikowskiego przyjezdni szukali sposobu na dogonienie Legii, ale każdą ich próbę seryjnego punktowania przerywali skuteczniejsi gospodarze, którzy dowieźli prowadzenie do końca (91:78) i w rywalizacji do trzech wygranych prowadzą już 2:0. Jeśli trener Machowski z drużyną nie znajdą recepty na rywali, to w czwartek (11 maja, 18:00) mecz w Stargardzie może okazać się ich ostatnim.
Śląsk u siebie słabszy od Trefla
Trefl Sopot zaskoczył liderów sezonu zasadniczego w ich własnej hali. Sopocianie bardzo odważnie rozpoczęli mecz z mistrzami Polski, na co ci długo nie umieli optymalnie zareagować. W pierwszych 10 minutach na każdą dwójkę gospodarzy Trefl wrzucał średnio cztery punkty, a po świetnym finiszu Kolendy i Pluty otwierająca kwarta skończyła się koszmarnym dla wrocławian wynikiem 14:34!
W tej sytuacji mecz od początku stał się kryzysowy, a mimo gromkiego wsparcia z trybun Śląsk miał problemy z redukowaniem strat. Wielkim wysiłkiem udało się odrobić do przerwy połowę deficytu i po drugiej kwarcie WKS przegrywał już tylko 41:51. Niestety, na więcej gospodarzom przyjezdni nie pozwolili, odpowiadając wrocławianom na każdy zdobyty punkt i utrzymując 11 punktów buforu przed ostatnią kwartą.
Końcówka była wyjątkowo zażarta, ponieważ wrocławianie nie dali się zatrzymać i dalej redukowali dystans, dochodząc nawet do straty na poziomie trzech punktów. Niestety dla mistrzów Polski, Trefl wrzucał trójki z zadziwiającą łatwością, uciekając w końcówce na osiem oczek.
Za prawie połowę wszystkich punktów w meczu odpowiada czterech zawodników widocznych na przekroju spotkania. W Śląsku to Vasilije Pusica (23 pkt) i Jeremiah Martin (21), a w Treflu Jarosław Zyskowski (22 pkt) i Strahinja Jovanović (20 pkt). W sopockiej drużynie tę dwójkę doskonale uzupełniał Jean Salumu (15) trafiający w kluczowych chwilach.
Ponieważ w tej parze konieczne będą jeszcze co najmniej dwa mecze, ich terminy wyznaczone są na 11 maja i 13 maja, oba o 18:00 na terenie Trefla w Sopocie.