Mohoric przekaże nagrodę za zwycięstwo w Tour de Pologne na rzecz ofiar powodzi w Słowenii
"Po tym, co stało się dziś, moje myśli są ze wszystkimi w Słowenii, którzy stracili życie i całe swoje domy. To straszne. Trudno było mi skupić się na wyścigu. Całą nagrodę z tego wyścigu przekażę ofiarom powodzi. Chcę pomóc tak bardzo, jak mogę, także finansowo" - zapowiedział.
W ciągu ostatniej doby Słowenię nawiedziły burze i katastrofalne powodzie. Pod wodą znalazło się kilka miejscowości, zniszczone zostały mosty, a władze w Lublanie wystąpiły o pomoc do sąsiedniej Austrii. Zginęły co najmniej trzy osoby.
Na ostatnim etapie Tour de Pologne, z Zabrza do Krakowa, Mohoric bronił żółtej koszulki lidera. Zwycięstwo w wyścigu przypieczętował na lotnej premii w Wilamowicach, na której wyprzedził najgroźniejszego rywala - Portugalczyka Joao Almeidę. W klasyfikacji generalnej uzyskał nad nim tylko jedną sekundę przewagi.
"Drużyna wspaniale rozprowadziła mnie przed lotną premią i nie mogłem tego zmarnować. To chyba moje najważniejsze zwycięstwo w wyścigu etapowym World Tour. Wygrałem już BinckBank Tour w 2018 roku, ale ten sukces będę długo wspominać" - podkreślił.
"Tworzymy świetnie zgrany zespół, w czym duża zasługa Michała Gołasia" - dodał Mohoric, wspominając o polskim dyrektorze sportowym ekipy z Bahrajnu. Dwa lata temu Gołaś zakończył karierę kolarską, podczas której przez wiele lat towarzyszył w grupach zawodowych swojemu bliskiemu przyjacielowi, Michałowi Kwiatkowskiemu.
W piątek Kwiatkowski po raz czwarty stanął na podium Tour de Pologne. W swoim debiucie w 2012 roku był drugi, w 2018 wygrał wyścig, a w 2021 i w tym roku zajął trzecie miejsce.
Jednak w końcówce etapu mógł stracić pozycję na podium wskutek kraksy kilka kilometrów przed metą.
"Jestem bardzo szczęśliwy, że bezpiecznie dojechałem do mety. Ta kraksa była dosyć groźna, ale mogło się skończyć dużo gorzej. Dojechałem do mety, obroniłem podium. Pierwsze i drugie miejsce było poza zasięgiem. Gratulacje dla Mateja i Almeidy. Dobrze jest wrócić do Polski. Na Tour de France czy w Belgii nie odczuwa się tego samego. Dobrze jest zobaczyć polskie flagi i kibiców, którzy wykrzykują twoje imię" - skomentował Kwiatkowski.
Po ceremonii dekoracji zawodnik ekipy Ineos Grenadiers spieszył się na samolot do Glasgow, gdzie w niedzielę pojedzie jako jedyny reprezentant Polski w wyścigu ze startu wspólnego o mistrzostwo świata.