Jonas Vingegaard z pewnością czuje, że jego koledzy z Tour de France traktują go z nieco większym szacunkiem, ponieważ jest czołowym kolarzem wyścigu.
"Czuję, że jest dużo szacunku dla żółtej koszulki. Naprawdę tak jest. Oczywiście zawsze znajdą się tacy, którzy będą mieli to gdzieś. Tak to już jest. Ja czuję szacunek"–mówi Vingegaard.
"Staram się cieszyć każdym dniem w żółtej koszulce. W moich oczach to najpiękniejsza koszulka w kolarstwie. Cieszę się każdą chwilą i każdym dniem, w którym ją noszę" – dodaje.
Nosząc żółtą koszulkę, niemal stale znajduje się na czele peletonu na płaskich etapach. Teoria głosi, że im bardziej jesteś z przodu, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że weźmiesz udział w kraksie.
Na 10 z 11 etapów finiszował w pierwszej 25. Również na środowym etapie sprinterskim, gdzie nagła ulewa spowodowała niepewność pod koniec.
"Cała stawka była zdenerwowana. Na Tour de France zawsze jest bardziej nerwowo niż zwykle, ale drużyna jest świetna w zapewnianiu mi bezpieczeństwa" – mówi Jonas Vingegaard.
W czwartek kolarze mają do pokonania pięć skategoryzowanych podjazdów. Nie są one jednak na tyle długie, by etap można było nazwać prawdziwie górskim.
Większość kolarzy spodziewa się, że zwycięzca zostanie wyłoniony w ucieczce.