Leopold König przed Tour de France: "Spodziewam się dużych ataków w pierwszy weekend"
Czy myślisz, że Tadej Pogačar będzie faworytem i wygra Tour de France po dwóch latach ustępowania Jonasowi Vingegaardowi?
Pogačar wysłał teraz wiadomość do swoich przeciwników, że czuje się najlepiej w swoim życiu. Może to też jakaś psychologiczna zagrywka na innych przeciwników, ale ja w niego wierzę. Wkrótce się przekonamy. Trzy z czterech etapów otwierających Tour mają bardzo wymagające profile i możemy spodziewać się jakiegoś ataku na Vingegaarda już w sobotę lub niedzielę. Nie jest to częste w Tourze, ale sposób, w jaki rozdawane są karty, Pogačar musi spróbować. W przypadku Vingegaarda istnieje duży znak zapytania, jak sobie poradzi, biorąc pod uwagę przerwę i kontuzję. Remco Evenepoel również jest po chorobie. Trochę się obawiam, czy po tym pierwszym weekendzie nie zobaczymy już tylko mistrzostw Słowenii, tak jak na Giro....
Ale Pogačar również jechał na Giro, a historia pokazuje, że wygranie obu wyścigów z rzędu jest raczej wyjątkowe. Ostatni raz Pantani dokonał tego w 1998 roku...
Tak, i to jest druga możliwość. Jeśli się utrzyma i tego dokona. Wtedy byłby to prawdopodobnie najbardziej otwarty i interesujący Tour de France od lat. Ponieważ Pogachar włożył dużo pracy, jest wielu faworytów. Mamy Primoza Roglica w drużynie, w której nie musi podporządkowywać się Vingegaardowi, Evenepoel jest na starcie. Ale tak jak powiedziałem, spodziewam się dużych ataków w pierwszy weekend.
Czy uważasz, że Pogačar wykorzystał szansę i wybrał kombinację zwycięstwa w Giro i Tour w tym roku - w czasie, gdy jego główny rywal był kontuzjowany?
Myślę, że z jego formą i pewnością siebie było to możliwe. Ale to raczej zbieg okoliczności. On naprawdę jest jednym z najlepszych od lat. Tylko Vingegaard naruszył jego panowanie na Tourze, inaczej wygrałby ten wyścig cztery razy z rzędu... I na pewno nie siedział w domu czy na tylnym siedzeniu samochodu przed Tourem. Wygrał Giro w mgnieniu oka, a teraz zdecydowanie zakończył trening.
Jak duża jest rywalizacja między Pogacharem i Vingegaardem?
Vingegaard wygrał dwa razy z rzędu, co musi bardzo denerwować Pogacara. Myślę więc, że jest to również powód, dla którego stara się o dublet w tym roku, aby pokazać, jaki jest wyjątkowy. I może, jeśli się nie uda, będzie chciał próbować dalej. I oczywiście nie przegapi żadnej okazji, by spróbować wygrać kolejny Tour.
Czy mógłby nawet wystartować w tegorocznej Vuelcie i spróbować przejechać wszystkie trzy Wielkie Toury w jednym sezonie?
Zdecydowanie mógłby spróbować. To byłoby jak inna planeta. Prawdopodobnie przewyższałby każdego kolarza w historii współczesnego kolarstwa. Ale do tego jeszcze daleka droga, musimy poczekać na Tour.
Jak sprawny może być Jonas Vingegaard po tak poważnej kontuzji na początku kwietnia? I czy w ogóle miał miejsce na jakiekolwiek przygotowania?
To jest pytanie, które prawdopodobnie nurtuje jego i drużynę. Oczywiście wiedzą jak się przygotować, jeździli na dużych wysokościach, mają najlepszych trenerów, ale jeśli nie jesteś w stanie wyczuć tempa wyścigu i nie możesz dotrzymać tempa nawet przez trzy lub cztery dni, to może się zdarzyć, że naprawdę nie będziesz w stanie nadążyć. Jeśli jednak Vingegaard będzie w stanie utrzymać dystans w drugim tygodniu, to może być tym, który znów się rozkręci. I odwrotnie, skumulowane zmęczenie z Giro może spaść również na Pogacara. Jestem pewien, że może mu się przytrafić gorszy dzień, a wtedy trzy tygodnie we Włoszech dadzą o sobie znać.
Co poza tym może być na rękę Vingegaardowi?
Miejsca, w których jest najsilniejszy, to duże wysokości. Tam z pewnością trzeba będzie podejmować decyzje, a różnice mogą sięgać 30 sekund lub nawet dwóch minut. Nie ma znaczenia, który to etap, ale Pogačar ma na nich pewne słabości. A właściwie raczej inaczej: To nie tyle słabość Pogačara, co wyjątkowość Vingegaarda. Kolumbijczycy rządzili w górach, bo dorastali na dużych wysokościach. Teraz wszyscy wiedzą, że Vingegaard ma ten dar i talent, a Pogačar ustępuje tylko jemu.
Jak to w ogóle możliwe? Przecież Vingegaard jest Duńczykiem, ziemia jest płaska, urodził się na poziomie morza.
To naprawdę zbieg okoliczności, on jest takim wybrykiem natury. Ma wszystkie geny potrzebne do pracy na dużych wysokościach. To są rzeczy, których nie dostaje się ot tak. Po prostu się z tym rodzisz, a potem to rozwijasz. Z pewnością nie każdy to ma, a Pogačar nie ma tego na takim poziomie jak Vingegaard.
Po trzech latach w Tour pojawi się czeski kolarz. Jan Hirt zajął ósme miejsce w klasyfikacji generalnej Giro d'Italia. Jak widzisz jego rolę w TdF?
Presja, pod którą był podczas Giro, została z niego zdjęta. Może więc jechać w Tour względnie spokojnie, cieszyć się nim i spokojnie występować na niektórych etapach. Nie musi się martwić o finisz z tyłu, wie, że jego pomoc będzie potrzebna w najtrudniejszych momentach. Ale mam nadzieję, że zobaczymy go z przodu. To będzie trudne, bo nie każdy dobrze regeneruje się po Giro, by utrzymać się w czołówce, a potem w Tourze. Ale jestem go ciekaw, ponieważ ma w drużynie zawodnika, który ma szansę zaatakować żółtą koszulkę. Wtedy jazda będzie łatwiejsza.
Co sądzisz o tym, że w tym roku wyścig nie zakończy się w Paryżu i ostatniego dnia również będzie walka o żółtą koszulkę? Wyścig kończy się jazdą na czas...
Widać, że ukończenie wyścigu w Paryżu nie jest czymś oczywistym, gdy priorytetem jest impreza taka jak Igrzyska Olimpijskie. Nagle tradycja, która ma chyba sto lat, musiała się zmienić. Ale dlaczego nie? Jeśli różnice nie są bardzo duże, to naprawdę może się zdarzyć, że o zwycięstwie zadecyduje ostatni dzień.