Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Polaczyk załamany startem w slalomie, Hedwig uważa swój ćwierćfinał w crossie za rewelacyjny

PAP
Polaczyk załamany startem w slalomie, Hedwig uważa swój ćwierćfinał w crossie za rewelacyjny
Polaczyk załamany startem w slalomie, Hedwig uważa swój ćwierćfinał w crossie za rewelacyjnyPAP
Mateusz Polaczyk zajął ósme miejsce w crossie podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu. "Cieszę się, że byłem w małym finale, to na otarcie łez po slalomie" - powiedział kajakarz górski.

Polaczyk po tym, jak nie zakwalifikował się do finału, rywalizował o miejsce 5-8. Ostatni wyścig ukończył jako drugi, jednak został przesunięty na ostatnią pozycję przez żółtą kartkę.

"Nie wiem, za co ją dostałem. Oficjalny komunikat jest taki, że za faul na szwajcarskim zawodniku, gdzieś go zablokowałem w okolicach bramki numer jeden. Nie oglądałem wideo, więc ciężko mi powiedzieć, czy rzeczywiście tak było. Nie wydaje mi się, bo pierwsze wrażenie miałem takie, że był przede mną. Wszystko było w ferworze walki od samego początku. Decyzja dla mnie dziwna" – tłumaczył 36-letni Polaczyk.

Dla zawodnika ze Szczawnicy był to drugi start w Paryżu. Poradził sobie lepiej niż w swojej koronnej konkurencji, slalomie, w którym zajął 13. miejsce. "Szóste miejsce zawsze lepiej wygląda niż ósme, to dodatkowe punkty do światowego rankingu dla Polski. Tak, to przywożę tylko jeden punkcik. I tak cieszę się, że byłem w małym finale, tym bardziej, że to na otarcie łez po slalomie" – przyznał kajakarz.

Jak podsumował swój występ w stolicy Francji? "Jestem zadowolony jeśli chodzi o cross, ale w przypadku slalomu kajakowego to jestem załamany. Jedyne, co trzymało mnie przy sportowym życiu, to że zawody dalej trwały i czekał cross. Nie było czasu, żeby się nad sobą użalać" - przyznał Polaczyk.

"Slalom to dla mnie top, więc ciężko mi w logiczny sposób wytłumaczyć, co zawiodło. Byłem bardzo, bardzo rozczarowany" – dodał. Zapytany, czy spróbuje ponownie za cztery lata w Los Angeles, odpowiedział krótko - "zobaczymy".

Hedwig zadowolony pomimo eliminacji w ćwierćfinale

W ćwierćfinale crossu odpadł kanadyjkarz Grzegorz Hedwig, był jednak zadowolony ze swojego występu. "Ćwierćfinał w moim wykonaniu - rewelacja. Podejrzewam, że nikt nie przypuszczał, że ja dojdę gdzieś dalej niż repasaż, a tutaj psikus i kanadyjkarz, który chyba ostatni raz wiosłował w kajaku w 1998 roku, jest w ćwierćfinale” – nie ukrywał zadowolenia 36-letni Hedwig.

"W 1/8 finału pokonałem medalistów mistrzostw świata i Europy, tak że jest się z czego cieszyć” – dodał. Początek ćwierćfinałowego wyścigu był dobry w jego wykonaniu, kłopoty zaczęły się w drugiej części dystansu. "Dobrze zacząłem, ale później się pozderzaliśmy, wiosło mi się przekręciło i nie miałem jak się zebrać" – analizował Hedwig.

W slalomie kanadyjkarz zajął 10. miejsce. To były jego trzecie igrzyska olimpijskie i najlepszy wynik do tej pory. W Rio de Janeiro był 12., a w Tokio - 14.

"Mogło być lepiej, ja sam czułem, że mogłem popłynąć lepiej, ale nie ma co narzekać. Dziesiąte miejsce na igrzyskach olimpijskich nie jest tragedią, dla mnie to najlepszy wynik na tej imprezie. Chciałem przywieźć medal, nie udało się, może na następnych" – powiedział Hedwig.

Cross po raz pierwszy znalazł się w programie olimpijskim. Była to ostatnia konkurencja kajakarstwa górskiego na igrzyskach w Paryżu.