GP Brazylii: Mercedes wywalczył dublet. Russell wygrał pierwszy wyścig w karierze
Mercedes bardzo dobrze poradził sobie w sobotnim sprincie i ruszał z czołowych miejsc. Russell wywalczył pierwsze pole startowe, za nim ruszał Carlos Sainz, a z trzeciego miejsca startował Lewis Hamilton. Dopiero czwartą lokatę zajął Max Verstappen.
Od początku wyścigu kibice nie mogli narzekać na brak emocji na torze Interlagos. Tuż po starcie doszło do kolizji dwóch kierowców, którzy musieli zakończyć wyścig. Kevin Magnussen uderzył w Daniela Riccardo i Haas oraz McLaren stracili po jednym zawodniku.
Po neutralizacji i posprzątaniu bolidów byliśmy świadkami pojedynku, który rozgrzewał kibiców do czerwoności w poprzednim sezonie. Max Verstappen próbował wyprzedzić Lewisa Hamiltona, ale doszło między nimi do kontaktu, za co Holender został ukarany karą pięciu sekund, jednak był bardzo niezadowolony z decyzji sędziów, tłumacząc że Brytyjczyk nie zostawił mu miejsca na torze. Dodatkowo doszło do kontaktu Charlesa Leclerca i Lando Norrisa.
Wyścig prowadzony był w dobrym tempie i wydawało się, że Russell i Hamilton zmierzają po pewne zwycięstwo, ale na kilkanaście okrążeń przed metą zepsuł się McLaren prowadzony przez Lando Norrisa. Konieczna była neutralizacja, a po niej stawka się wyrównała.
Mercedes ostatecznie zdobył pierwszy dublet w tym sezonie i przedłużył szansę na walkę o drugie miejsce w klasyfikacji konstruktorów z Ferrari. Przed ostatnim wyścigiem tracą do włoskiego zespołu 19 punktów.
Pierwsze zwycięstwo w karierze odniósł George Russell, dla którego było to ósme podium w sezonie, za nim uplasował się Lewis Hamilton. Dla Brytyjczyka było to trzecie podium z rzędu, ale ani razu nie triumfował. Miejsce w czołowej „3” uzupełnił Carlos Sainz, a tuż za nim znalazł się jego klubowy kolega Charles Leclerc. Słabo wypadł zespół Red Bull. Max Verstappen był dopiero szósty, a Sergio Perez siódmy.
Ostatnie zawody tego sezonu zostaną rozegrane w przyszły weekend w Abu Dhabi, tam nastąpi zakończenie rozgrywek 2022, które były zdominowane przez Red Bulla i Maxa Verstappena.