Wzmacnianie reprezentacji narodowej piłkarzami urodzonymi w innych krajach stało się już normą. Po jednym piłkarzu urodzonym w innym kraju mają Anglia (Sterling pochodzi z Jamajki), Belgia (Onana z Senegalu), Dania (Skov z Hiszpanii), Holandia (Luuk de Jong ze Szwajcarii), Iran (Ghoddos ze Szwecji), Japonia (Schmidt z USA), Kostaryka (Óscar Duarte z Argentyny), Meksyk (Funes Mori z Argentyny) i Urugwaj (Muslera z Argentyny).
Polska – mając w kadrze Casha i Zalewskiego – jest w grupie drużyn, które mają w składzie dwóch zawodników urodzonych poza terytorium swojego kraju. Poza Biało-Czerwonymi w podobnej sytuacji są reprezentacje Ekwadoru (Galindez i Sarmiento), Hiszpanii (Laporte i Ansu Fati) oraz Niemiec (Moukoko i Bella-Kotchap).
Wśród krajów europejskich najwięcej zawodników o zróżnicowanym pochodzeniu, bo aż po trzech, mają Francja (Camavinga, Mandanda i Thuram) oraz Szwajcaria (Shaqiri, Embolo i Köhn).
Jednak zdecydowanie najwięcej zawodników urodzonych poza terytorium własnego kraju ma trójka reprezentująca Afrykę. W zespole Maroka aż 14 piłkarzy urodziło się gdzie indziej, podczas gdy Tunezja i Senegal mają po 12 reprezentantów o innym (w ogromnej większości francuskim) pochodzeniu.
W sumie podczas nadchodzącego mundialu w Katarze pojawi się 137 piłkarzy, którzy urodzili się w innym kraju niż ten reprezentowany.