Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Duma Mąki i Jakieły po życiowych wynikach podczas biathlonowego Pucharu Świata

PAP
Anna Mąka rozpoczęła sezon od miejsca w pierwszej dziesiątce
Anna Mąka rozpoczęła sezon od miejsca w pierwszej dziesiątce PAP
Anna Mąka i Joanna Jakieła nie kryją dumy i zadowolenia, że praca w okresie przygotowawczym przynosi efekty już na początku sezonu Pucharu Świata w biathlonie. W niedzielnym biegu na 15 km Polki zajęły, odpowiednio, 9. i 11. miejsce. Były to ich najlepsze wyniki w karierze.

W szwedzkim Oestersund rywalizowano tego dnia w pierwszych w tym sezonie konkurencjach indywidualnych (dzień wcześniej odbyły się supermikst oraz sztafeta mieszana). W biegu na 15 km, czyli na najdłuższym w tym cyklu dystansie kobiet, do wyniku za każdy niecelny strzał doliczona jest karna minuta.

Obie podopieczne trenera Tobiasa Torgersena spudłowały tego dnia raz, podobnie jak Włoszka Lisa Vittozzi, która została pierwszą w tym sezonie liderką klasyfikacji generalnej elitarnego cyklu.

"Udało się zrobić życiowy wynik. Pierwszy raz miałam jedną karę na 20 strzelań. Ten start to było coś cudownego. Kiedy biegłam ostatnie "koło", a obsługa i serwis mi krzyczeli, że lecę w czołowej szóstce, to nie dowierzałam, czy na pewno się nie pomylili. To 11. miejsce na świecie. Wcześniej o takich marzyłam, a teraz to zrealizowałam i bardzo się z tego cieszę. Trochę bolało, że to nie pierwsza dziesiątka, ale tylko chwilę, bo później mnie przepełniła radość" – relacjonowała 24-letnia Jakieła w wypowiedzi dla Polskiego Związku Biathlonu.

Zawodniczka klubu BKS WP Kościelisko, która od Vittozzi była wolniejsza o dwie minuty, wcześniej nigdy nie zajęła w PŚ wyższej lokaty niż 26. (nie licząc sztafet) – ten najlepszy dotychczas wynik miała w biegu na dochodzenie na 10 km w poprzednim sezonie w fińskim Kontiolahti.

"W ten sezon wchodziłam z dobrą myślą, ale że będzie aż tak – to się nie spodziewałam. Widać, że zaprocentowała praca z trenerem Tobiasem oraz w moim klubie BKS WP Kościelisko, gdzie trenowałam z moim tatą i trenerem (Aleksandrem) Wierietielnym. Powoli stawiamy kroki do przodu i myślę, że tak będzie dalej. Taki start mnie bardzo napędza. Pokazuje, że jest szansa się wmieszać między te dziewczyny najlepsze na świecie. Stać nas na to" – cieszyła się Jakieła.

Także najbardziej doświadczona w polskiej kadrze, 31-letnia Mąka osiągnęła najlepszy rezultat w karierze. Ze stratą minuty i 52 sekund do triumfatorki uplasowała się na dziewiątej pozycji, a poprzedni najlepszy wynik miała dwa sezony temu w Anterselvie, gdzie ukończyła rywalizację w tej samej konkurencji na 12. miejscu.

"Myślę, że to jest dobre rozpoczęcie sezonu. Bardzo cieszy mnie ten wynik, ale jestem spokojna. To dopiero pierwszy start, jeszcze wiele przede mną. Cieszę się z tej "życiówki", z tego strzelania. Jestem naprawdę z siebie dumna. Przed biegiem moja głowa lubi mi płatać figle i przekonywać mnie, że źle się czuję, że nie jestem jeszcze gotowa, że jestem zmęczona, ale jak już przyszedł sam start, to starałam się zrobić wszystko w swojej mocy, żeby z końcowego wyniku być dumną" - zaznaczyła.

Mąka wywalczyła 32 punkty do klasyfikacji generalnej PŚ, a przez cały poprzedni sezon zgromadziła 15.

"Ten wynik oznacza, że to, co robiliśmy latem – to zmęczenie, które nieraz mi doskwiera, kiedy jest naprawdę bardzo ciężko – daje owoce. Cieszę się, bo bardzo lubię trenować z trenerem Tobiasem. Myślę, że jako cała drużyna naprawdę idziemy w dobrym kierunku" – oceniła klubowa koleżanka Jakieły.

Natalia Sidorowicz zajęła w niedzielę 53. miejsce, a w swoim debiucie w PŚ Kamila Cichoń uplasowała się na 61. pozycji.

Poniedziałek i wtorek są dniami przerwy, a na środę zaplanowana jest sztafeta 4x6 km kobiet. Ponadto w programie inauguracyjnej rundy PŚ w Oestersund, która potrwa do niedzieli, są jeszcze sprinty i biegi na dochodzenie.

Przed końcem roku rywalizacja przeniesie się do austriackiego Hochfilzen (8-10 grudnia) oraz Lenzerheide w Szwajcarii (14-17 grudnia).