Daniel Andre Tande kończy karierę. Sporo sukcesów, ale też feralny upadek, który go zmienił
Tande zmagania w Pucharze Świata rozpoczął jako 19-latek. Debiutował w 2013 roku w Lillehammer, ale wtedy nie zdołał awansować do konkursów. Pierwszy raz zapunktował w styczniu 2014 roku na mamucie w Bad Mitterndorf, kiedy w drugim konkursie zajął 15. miejsce, a w następnych zawodach w Zakopanem był 17. To były jego jedyne zawody w sezonie 2013/14, łącznie zdobył 30 punktów. Kolejna kampania przyniosła więcej startów, ale jego talent jeszcze nie "wybuchł".
Stało się to na starcie sezonu 2015/16, kiedy wygrał pierwszy konkurs w Klingenthal i został liderem klasyfikacji generalnej. Później na podium stanął pod koniec sezonu w Lahti (2. miejsce), Kuopio (3. miejsce) i Ałmatach (3. miejsce). Zajął wtedy siódme miejsce w klasyfikacji generalnej.
Sezon 2016/17 był najlepszym w jego karierze. Wtedy regularnie stawał na podium i był bliski wygrania Turnieju Czterech Skoczni. Był czwarty w Oberstdorfie i wygrał w Ga-Pa i Innsbrucku. Nie dał rady jednak przypieczętować sukcesu w Bischofshofen, tam zajął 26. miejsce. Dzięki temu Kamil Stoch wygrał Złotego Orła, drugi był Piotr Żyła, a na trzecie spadł właśnie Tande, który minimalnie wyprzedził Macieja Kota. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata również zajął trzecie miejsce. Rok później ponownie zakończył sezon na trzeciej pozycji.
Następnie nie powtórzył już takich wyników, ale łącznie 27 razy stawał na podium konkursów Pucharu Świata. 8 razy wygrywał, 12 razy był drugi i 7 razy stawał na najniższym stopniu "pudła".
Daniel Andre Tande został w pamięci polskich kibiców nie tylko z powodu tego, że "zabrał" całe polskie podium podczas Turnieju Czterech Skoczni w sezonie 2016/17, ale też podczas mistrzostw świata w lotach w 2018 roku. Wtedy w trzyseryjnych zawodach został indywidualnym mistrzem świata, wyprzedzając Kamila Stocha, który zdobył srebro, a złoto MŚ w lotach to jedyne trofeum, jakiego brakuje w kolekcji polskiego mistrza, a wtedy był go najbliżej, ale czwarta seria została odwołana.
Norweg to drużynowy mistrz olimpijski z Pjongczang. W dorobku ma też trzy złote medale mistrzostw świata w lotach w drużynie oraz jeden brąz. Był też wicemistrzem świata w Lahti. Jego rekord życiowy w długości lotu wynosi 243.5 metra i uzyskał go w 2018 roku w Planicy.
Daniel Andre Tande doznał fatalnego upadku na słoweńskim mamucie trzy lata później, kiedy z dużą siłą upadł na zeskok, na którym był reanimowany. Doznał złamania obojczyka i przebicia płuca oraz został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej.
Po tym feralnym zdarzeniu wrócił do zmagania po kilku miesiącach, a pod koniec sezonu 2021/21 odniósł ostatnie zwycięstwo w karierze przed własną publicznością w Oslo. W poprzednim sezonie nie był stałą częścią norweskiej drużyny, zdobywając łącznie 90 punktów w Pucharze Świata.
Sam Tande przekazywał, że od momentu upadku czuł strach przed skakaniem i to uniemożliwiało mu rywalizację z najlepszymi.
"Zdałem sobie sprawę z tego, że otarłem się o śmierć. Po tym upadku pojawiła się bariera psychiczna. Udawało mi się ją wielokrotnie pokonać, lecz powracała coraz silniej. Podczas treningów i zawodów coraz częściej się zdarzało, że ciało nie komunikowało się z głową i sztywniało tuż przed skokiem. Strach okazał się silniejszy niż radość z uprawiania tej dyscypliny, która była do dzisiaj całym moim życiem" – przekazał Daniel Andre Tande.