Niemiec Doll wygrał sprint PŚ w biathlonie w Lenzerheide, Jan Guńka na 57. miejscu
Doll triumfował z czasem 23.15,8, a w czołowej szótce uplasowało jeszcze trzech innych jego rodaków. Philipp Nawrath był trzeci (strata 36,8 s), Philipp Horn czwarty i Johannes Kuehn szósty. Niemców na podium rozdzielił Norweg Johannes Thingnes Boe, który stracił do zwycięzcy 5,4 s i podobnie jak Nawrath zaliczył jedną karną rundę.
Piątkowy zwycięzca to mistrz świata w sprincie z 2017 roku. Po ostatnim strzelaniu przejął kontrolę nad rywalizacją, a następnie w bardzo dobrym stylu przejechał ostatnią pętlę. Zwiększał przewagę z każdym metrem, odnosząc swoje piąte zwycięstwo w karierze.
Doll, który wcześniej ogłosił, że po tym sezonie rozstaje się z wyczynowym sportem, był zachwycony zwycięstwem. "To niesamowite uczucie. Nie spodziewałem się tego dzisiaj. Przed wyścigiem nie miałem zbyt dobrego samopoczucia. Potem wypiłem kawę, żeby się trochę rozbudzić i zadziałało!" - powiedział na mecie. Jego wygraną z trybun oglądała żona i synkiem.
Guńka będzie jedynym reprezentantem Polski w sobotnim biegu pościgowym w Lenzerheide. 21-letni biathlonista miał nawet szansę na kolejne w karierze punkty Pucharu Świata, ale dwa pudła przy pierwszym strzelaniu spowodowały, że ją stracił. Dzięki dobrej postawie biegowej Polak zdołał jednak zmieścić się w czołowej sześćdziesiątce, zajmując 57. lokatę (strata 2.20,7).
Konrad Badacz był 71. (3.02,2/1), a Andrzej Nędza-Kubiniec - 80. (3.40,52/2).
Liderem klasyfikacji generalnej cyklu po 6 z 21 zawodów jest Norweg Tarjei Boe, który zgromadził 317 pkt i wyprzedza swojego brata Johannesa - 304 oraz Szweda Sebastian Samuelssona - 281. Jedyny z Polaków, który w tym sezonie punktował jest Guńka, klasyfikowany na 63. pozycji z 4 punktami.