Reklama
Reklama
Reklama
Więcej
Reklama
Reklama
Reklama

Benzema i Kroos niweczą wysiłki Athletiku Bilbao

Benzema i Kroos niweczą wysiłki Athletiku Bilbao
Benzema i Kroos niweczą wysiłki Athletiku BilbaoAFP
Szósty gol Karima Benzemy w pięciu meczach przeciwko Athletikowi Bilbao i dokładka od Toniego Kroosa zdecydowały o wygranej Realu Madryt. Od ośmiu meczów są niepokonani i gonią Barcelonę po pewnym 2:0 na San Mames.

Athletic Bilbao nie dał kibicom zbyt wielu powodów do radości w 2023 roku, przegrawszy trzy mecze a lidze, a porażka sprzed tygodnia w baskijskich derbach z Realem Sociedad na pewno nie poprawiła nastrojów.

Real Madryt mógł jednak dać okazję do poprawy humoru, w końcu przegrał dwa z trzech ostatnich wyjazdów w lidze. Nic zatem dziwnego, że gospodarze zaczęli ostatni mecz niedzieli bardzo odważnie, chcąc wprawić pękające w szwach San Mames w euforię. Aitor Paredes pierwszy testował sprawność Courtois z główki, a Inaki Williams posłał mocne uderzenie obok słupka w pierwszych 20 minutach.

Real nie dał się jednak zepchnąć tylko do obrony i błysk jakości Karima Benzemy pozwolił uzyskać prowadzenie pomimo ciągłych ataków gospodarzy. Wysoka główka Marco Asensio leciała idealnie pod lewą nogę Benzemy, który pokonał nieruchomego Unaia Simóna. To był już 18. gol Benzemy przeciwko Bilbao.

Gospodarze byli niepokonani od czterech meczów u siebie i nie chcieli tego dorobku stracić. Choćby remis z Realem byłby cenny. Jednak to Królewscy zaczęli drugą połowę z większym impetem, gdy Nacho Fernandez zmusił Simóna do błyskawicznej interwencji.

Baskowie nie poddawali się do końca, ale strzał Nico Williamsa przeszedł obok bramki, a Inaki Williams trafił do bramki, tyle że ze spalonego. Natomiast Toni Kroos, w tym meczu wchodzący z ławki dopiero w końcówce, nie miał żadnego z tych problemów, gdy podczas kontry Realu podwyższył prowadzenie na 2:0. Athletic mógł bardzo żałować zmarnowanych sytuacji w ciągu całego spotkania.

Po porażce z Realem Baskowie spadają na ósme miejsce zamiast kontynuować walkę o najwyższe lokaty. Real z kolei nie tylko nie pozwala uciec Barcelonie, ale też czuje na plecach oddech drugiego baskijskiego klubu, z San Sebastian.