Asseco Resovia liczy na szybki powrót do formy. "Zespół musi nabrać pewności siebie"
W ostatniej kolejce Asseco Resovia po trzech porażkach z rzędu pokonała GKS Katowice, ale swoją grą nie zachwyciła. Jak na razie zespół z Rzeszowa bardziej rozczarowuje i nie może odnaleźć właściwego rytmu.
"Mieliśmy ciężki terminarz, ale mimo wszystko nie spodziewaliśmy się, że możemy zacząć sezon w taki sposób. Byliśmy w grze zarówno u siebie z Aluronem CMC Wartą, jak i w Lublinie, ale jednak czegoś nam wciąż brakowało, żeby pokusić się o zwycięstwa. Musimy wciąż dużo pracować i grać cierpliwiej, szczególnie w ważnych momentach setów. Uważam też, że jak już wreszcie zaczniemy wygrywać, to nasza pewność siebie w decydujących piłkach w końcówkach setów pójdzie w górę, a wtedy będziemy w stanie wygrać z każdym rywalem" - zapewnił rozgrywający Gregor Ropret.
Słoweniec jest najbardziej wystawiony na ostrzał krytyki i zarzuca mu się, że nie gra w klubie na takim poziomie jak w reprezentacji.
"Na pewno nie gram jeszcze w klubie na takim samym poziomie. Wciąż brakuje mi lepszego zgrania i czucia z kolegami z zespołu. To, czego najbardziej potrzebujemy w tym momencie, to cierpliwości. Trzeba skupić się na tym, żeby tych kilka piłek w ważnych momentach każdy z nas lepiej wykorzystał; najpierw ja w rozegraniu, a potem koledzy w ataku. Jeśli wspólnie nad tym popracujemy i to poprawimy, to jestem przekonany, że będziemy w stanie regularnie wygrywać" - zauważył Ropret, który przyznał, że widzi progres w grze zespołu.
"Myślę, że robimy postępy w grze. U nas wciąż powtarza się taki schemat, że do pewnego momentu gramy z rywalami jak równy z równym, czy nawet mamy przewagę, a w końcówkach nie potrafimy wygrać decydujących akcji. Potrzebujemy właśnie wtedy większej precyzji, koncentracji i determinacji. Jeśli w końcu zaczniemy rozstrzygać te decydujące momenty setów na swoją korzyść, to będziemy mogli pokusić się o cenne zwycięstwa też z najmocniejszymi drużynami" - stwierdził słoweński rozgrywający.
W środę zespół z Rzeszowa zagra w Warszawie z PGE Projektem, a jak do tej pory mecze z czołowymi zespołami nie wychodzą rzeszowianom najlepiej. Zdecydowanym faworytem będą gospodarze.
"Może to właśnie dobrze dla nas, że faworytem meczu będzie PGE Projekt. W spotkaniu z GKS Katowice presja faworyta była naszym obciążeniem, zwłaszcza po wcześniejszej serii niepowodzeń, i ciężko nam się grało mając z tyłu głowy, że musimy w końcu wygrać. Oczywiście nie jest tak, że do Warszawy pojedziemy skazani na pożarcie, tylko z nastawieniem, żeby wygrać to spotkanie. Mam nadzieję, że bez takiej negatywnej presji i w roli zespołu, który nie będzie faworytem, będzie nam się lepiej grało, przede wszystkim z większą swobodą i dobrym samopoczuciem. Postaramy się zagrać na naszym najlepszym aktualnie poziomie i wygrać jakieś punkty" - zapewniał Boyer.
W zeszłym sezonie w rundzie rewanżowej Asseco Resovia niespodziewanie wygrała w Warszawie, będąc wtedy po serii porażek i przystępując do spotkania bez dwójki czołowych graczy Fabiana Drzyzgi i Toreya DeFalco.
"Dobrze pamiętam tamto zwycięstwo, bo przyszło w trudnym dla nas momencie, a właśnie w Warszawie byliśmy w stanie bardzo dobrze poukładać naszą grę. Zagraliśmy wówczas niesamowitą siatkówkę, która była miła dla oka. Mam nadzieję, że teraz zdołamy się na tyle dobrze przygotować, że w Warszawie poczujemy dobry rytm gry i będzie można u nas zobaczyć dużo radości na boisku. Zmierzymy się na pewno z bardzo mocnym rywalem, ale jeśli zaprezentujemy się z dobrej strony, to będziemy mieli swoje szanse na wygraną" - zaznaczył francuski atakujący Asseco Resovii.