Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Adam Kszczot: Natalia Kaczmarek mądrze trenuje i jeszcze ma rezerwy

PAP
Adam Kszczot: Natalia Kaczmarek mądrze trenuje i jeszcze ma rezerwy
Adam Kszczot: Natalia Kaczmarek mądrze trenuje i jeszcze ma rezerwyPAP / Tomasz Waszczuk
"Obserwuję Natalię Kaczmarek od początku kariery. Mądrze trenuje i wiem, że jeszcze ma rezerwy" - powiedział w wywiadzie dla PAP Adam Kszczot. Wielokrotny medalista mistrzostw świata i Europy w biegu na 800 m podsumował sezon lekkoatletyczny i opowiedział o problemach polskiego sportu.

Dobiega końca sezon lekkoatletyczny, który nie był udany dla Polaków. Pozytywnie należy ocenić Natalię Kaczmarek, która pobiła należący do Ireny Szewińskiej rekord Polski w biegu na 400 m, została mistrzynią Europy i zdobyła brązowy medal igrzysk olimpijskich. Czy spodziewał się pan, że będzie jeszcze lepsza niż w 2023 roku, który też był bardzo udany?

Trenera Marka Rożeja znam od dawna. Obserwuję Natalię od początku kariery. Wiem, że ma rezerwy. Bardzo mądrze wybrali środki treningowe. To przełożyło się na szybsze 200 m, co zwiększa możliwości na 400 m. Obawiałem się, że za wcześnie zaczęła sezon, bo startowała już zimą w RPA. Było to mądre przygotowanie metodą startową. Często uczestniczyła w zawodach, ale musiało to być dobrze zrównoważone, skoro najlepsze wyniki przyszły w kluczowej części sezonu. To napawa mnie ogromnym optymizmem. Marek Rożej jest młodym trenerem. To szansa na to, żeby biegi kobiet w Polsce rozwijały się.

Dobrze prezentowała się również Pia Skrzyszowska, która po zdobyciu brązowego medalu ME w Rzymie przebiegła 100 m ppł w 12,37 i zbliżyła się do rekordu Polski Grażyny Rabsztyn.

To wielki wynik, który nie zdarza się codziennie. To szalenie ciekawa konkurencja, bardziej techniczna niż biegowa. Wiele się dzieje na tak krótkim odcinku. Liczę na to, że podniosą kobietom płotki, bo to zwiększy szanse Polek. Taka koncepcja jest omawiana. Teraz płotki są strasznie niskie i wąsko rozstawione, co promuje sprinterki, które przechodzą z biegu na 100 m i nie potrzebują specjalnej techniki. Natomiast mężczyźni mają do pokonania płotki o wysokości 107 cm. Tam technika odgrywa kluczową rolę. Jeden błąd na płotku powoduje spadek o kilka miejsc. Jest tak wąska granica. Warto byłoby podobną konkurencyjność wnieść do kobiecych płotków.

Polscy lekkoatleci podczas igrzysk w Tokio zdobyli dziewięć medali, w tym cztery złote, natomiast w Paryżu honor biało-czerwonych uratowała Kaczmarek. Szczególnie bolesne jest obserwowanie regresu w rzucie młotem. Paweł Fajdek, Wojciech Nowicki i Anita Włodarczyk jeszcze do niedawna dominowali w tej konkurencji. Czy spodziewał się pan takiej zapaści w ciągu trzech lat?

Dla kibiców to zapaść, a dla ludzi ze środowiska to naturalna kolej rzeczy. Medaliści z Tokio byli dosyć wiekowi. W polskiej lekkoatletyce nie ma systemu znajdowania talentów. Wzorem może być siatkówka, która ma ośrodki szkolenia, doskonalenia i rozwinięty skauting młodych zawodników, więc wysoki poziom jest utrzymywany. Po wielu latach siatkarze wrócili na podium olimpijskie i wygrywają kluczowe turnieje. Niestety siatkówka jest wyjątkiem. W 36-milionowym kraju nie jesteśmy w stanie wygenerować napływu młodych talentów, a Słowenia i inne mniejsze kraje potrafią wychować mistrzów w różnych dyscyplinach. Mają dobry skauting i potrafią wykorzystać potencjał.

Jak duży jest potencjał 17-letniej Anastazji Kuś, która zeszła poniżej 52 sekund w biegu na 400 m. Czy w przyszłości może być lepsza nawet od Kaczmarek?

Z punktu widzenia fizjologii jej przygoda dopiero się rozpoczyna lub kończy. Nie wiemy, na jakim jest etapie rozwoju metabolicznego. Może być dziewczyną, którą czeka jeszcze spory rozwój fizyczny. Czas pokaże. Ja zaczynałem karierę w wieku 15 lat. Dziewczyny rozwijają się szybciej niż chłopcy. W sprintach jest taki trend, że zawodnicy zaczynają bardzo szybko. Erriyon Knighton i Letsile Tebogo są bardzo młodzi. Jeśli wszystko będzie przebiegać prawidłowo, to Kuś podąży drogą Armanda Duplantisa i Jakoba Ingebrigtsena, którzy w młodym wieku zaczęli odnosić sukcesy. Mamy też szybko biegającą na 400 m Rhasidat Adeleke. Jednak wiele młodych talentów poległo na tym, że niestety się przetrenowali. Liczę na to, że Kuś będzie kolejną Kaczmarek. Ona przetarła szlak, który długo nie był uczęszczany i otworzyła ścieżkę rozwoju dla młodych talentów.

Kiedyś Polacy specjalizowali się w sztafecie 4x400 m. Jednak w tej konkurencji świat również nam uciekł. Czy jest nadzieja na to, żeby biało-czerwoni znów zawalczą o podium?

Mieliśmy "aniołki Matusińskiego". Część z tych biegaczek już zakończyła kariery. Pojawiają się nazwiska, które mogą zastąpić tę ekipę. Trzeba cierpliwości i rozsądku. Chcę odsunąć się od karcących opinii, że lekkoatleci pojechali do Paryża na wakacje. Ten kto spróbował zmierzyć się z minimum olimpijskim wie, jak to jest trudne. Za granicą pyta się lekkoatletów: czy byłeś na igrzyskach olimpijskich, a nie czy byłeś finalistą i zdobyłeś medal. Większość zawodników wystartuje w igrzyskach raz, może dwa. Kariery sportowe nie trwają długo ze względu na eksploatację organizmu. W Polsce trudno jest utrzymać dobre warunki szkoleniowe. Jeśli co roku nie zdobywasz medali i nie jesteś w finałach, to tracisz szkolenie. Tak wygląda rzeczywistość polskich olimpijczyków, jeśli nie są powtarzalni co roku. Mamy wiele do nadrobienia. Niestety medialne kłótnie zabrały przestrzeń, która powinna zostać poświęcona sportowcom. Nie codziennie piszemy i rozmawiamy o przedstawicielach dyscyplin, takich jak szermierka, strzelectwo czy kajakarstwo górskie. Dzięki Julii Szeremecie boks wrócił do łask. Nie potrzebujemy kłótni, lecz rozwiązań.

Jakie działania należy podjąć, aby polska lekkoatletyka ponownie należała do europejskiej, a nawet światowej czołówki?

Na pewno brakuje nam spójności w działaniu, skautingu i prowadzeniu młodych talentów. Świat się zmienia, zatem sposób szkolenia i utrzymywania talentów też powinien się zmienić. To praca, którą musimy wykonać. W sportach olimpijskich tylko kadra ma pieniądze, a kluby ich nie mają. Dużo zmian czeka nas w polskim sporcie. To, że byłem wychowywany twardą ręką przez trenera było dla mnie motywujące, a nie ujmujące. Dziś dzieci ciągle doświadczają stresujących sytuacji przez media społecznościowe. Natomiast dużo łatwiej jest im zrezygnować ze sportu i wyłączyć stres treningowy.

Ten rok należał do Armanda Duplantisa, który trzy razy poprawił własny rekord świata. Obecnie wynosi 6,26. Jaki jest jego limit i na jakiej wysokości może się zatrzymać?

Przy najlepszych wiatrach w zasięgu Duplantisa może być 6,50. Przeciążenia w skoku o tyczce są ogromne. Życzę mu, żeby jak najdłużej był zdrowy, a rekordy będą się sypać.

Jedną z multimedalistek igrzysk w Paryżu była Sifan Hassan, która wywalczyła brąz w biegach na 5000 i 10000 m, a następnie wygrała olimpijski maraton. Skuteczne łączenie startów na bieżni z biegami ulicznymi to chyba coś wyjątkowego.

To nie pierwszy rok, gdy Sifan startowała zarówno na bieżni i ulicy. Była pierwszą, która dowiodła, że można to skutecznie łączyć na jednej imprezie. Pamiętajmy, że zaczęła trenować lekkoatletykę po przeprowadzce do Europy. Sposób trenowania totalnie się zmienił. Śmiało mogę powiedzieć, że trening, który robiłem 10 lat temu jest nieaktualny. Błędy, które popełniali kiedyś trenerzy dziś są nie do wybaczenia. Maratończycy jeżdżą na rowerze, co kiedyś było niespotykane. Są tacy, który trenują na bieżniach grawitacyjnych. Wydłuża im to niesamowicie kariery. Daje im to odpoczynek i możliwości, żeby pokonywać kolejne bariery. Nie zbadaliśmy jeszcze do końca ludzkich możliwości. Ostatnie 200 lat jest najbardziej burzliwym i hiperbolicznie rosnącym okresem zmian. To dotyczy również ludzkich organizmów. Jesteśmy innymi ludźmi. Przyśpieszyliśmy ślamazarną teorię Darwina.

Sydney McLaughlin-Levrone w Paryżu zdobyła złoty medal i znów pobiła rekord świata w biegu na 400 m ppł. Czy mogłaby rywalizować z Kaczmarek i stanąć na podium biegu na 400 m, gdyby zdecydowała się na start? Jej rekord życiowy wynosi 48,74.

Sydney mogłaby to wygrać bez problemu. Posiada niesamowitą umiejętność utrzymywania techniki biegu do ostatnich metrów. Płotki wymagają niezachwianego kroku. Genialnie uderza stopą w grunt. Na ten element techniki zwracał uwagę mój dawny trener Stanisław Jaszczak. Niewiele brakuje do tego, żebyśmy w Polsce mieli takich zawodników. Potrzebne jest jednak mądre szkolenie przez wiele lat. Sydney studiowała na Uniwersytecie w Kentucky. Podziękowała uczelni za to, że dała jej mentorów i kolegów, z którymi mogła się rozwijać i dzielić pasję oraz czerpać inspirację do wyznaczania własnej ścieżki. My natomiast jeszcze nie mamy takiego systemu przekazywania wiedzy, jak w Stanach Zjednoczonych i dzielenia się tym, co najważniejsze w osiąganiu sukcesu.